Z Murawy prosto na północ jechać się nie da, bo na mapie jest zaznaczone gigantyczne bagnowisko. Trzeba więc objechać. Kierujemy się na północny wschód.
Wjeżdżamy na ogromny teren państwowych pól. Ale co to za pola! Idealna siatka zniszczonych dróg, gdzie w piachu grzęzną nawet solidne ruskie ciężarówki. Wzdłuż pól rozbudowany system nawodnienia. Co jakiś czas mostek. Przez środek płynie spora uregulowana rzeczka która zasila mniejsze kanały. Pola wydają się nie mieć końca. Osmand pokazuje 6 km prosto, skręt w lewo 90 stopni i znowu 4 km prosto. Znowu skręt i kolejne kilka kilometrów. I tak kluczymy bez końca. Pora roku jest idealna, bo wszystkie pola są skoszone i zaorane na zimę. Widoki są więc zajebiste i po horyzont nie ma nic innego jak przeogromny rolniczy kombinat. A jak już mijamy pole z krowami, to tych krów jest kilka setek, mają rozmach…
W końcu docieramy do miejscowości Podorosk. Uśmiechy mamy od ucha do ucha. Czy może być jeszcze lepiej? No jasne że może