Ma miejscu to ciężko spotkac kogoś kto gada w innym języku niz farsi. Jak tylko udało się poznać anglojęzycznego to braliśmy telefon i w sytuacji kryzysowej wykonywaliśmy telefon do przyjaciela, który robił za tłumacza. Lokalne SIM ogarnął nam tubylec bo załatwienie tego na Polaka graniczyło z cudem (realne tylko mnóstwo papierologii). Tam nie ma podwójnej waluty tylko inna gradacja. Tuman to wielokrotność riali. Do ogarnięcia. Co do tego zwyczaju targowania o wszystko to nie zauważyłem. Owszem , na bazarach czy innych targowiskach to normalna sprawa ale w życiu codziennym się nie zdarzało targować o wodę czy żarcie

.