Jak dzieciaki nie miały nart to proponuje jakis niewielki ośrodek w PL albo słowacja/Czechy. Moje dzieciaki uczyły się w Wierchomli i Bukowinie jakieś 10 lat temu z tym że my się na jakąś super jazdę nie nastawialiśmy. Ważne żeby nie zniechęcić i żeby było co poza nartami robić (sanki, basen, spacery, planszówki, kulig, ognisko czy proste wyjście na pizze) albo jakieś towarzystwo rówieśników. Teraz znajomi z maluchami jadą na Słotwiny do Krynicy A inni do Tylicza.
Pzdr
Qter
__________________
Pije bro i palę sziszę...
|