Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09.01.2020, 17:32   #40
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 11,112
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 7 miesiące 1 tydzień 15 godz 49 min 55 s
Domyślnie

Rano zwijamy majdan i ogień w teren. Znów mamy coś podobnego do wczorajszej wycieczki. Ładne widoczki tylko wyżej niż wczoraj. Miejscami podjazdy są strome a grunt ciut śliski po wczorajszych opadach ale wdrapujemy się na wszystkie górki po drodze. Najtrudniejsze sekcje mamy do pokonania zanim udaje się wyjechać na połoniny. Strome, śliskie podjazdy o luźnej nawierzchni silne 650 pokonują w miarę sprawnie. Gorzej z CRF. Nie ma gdzie się rozpędzić i Jurek, który zamykał kolumnę nie pokazał się na szczycie. Nie słychać również motocykla. Zostawiamy nasze konie i z Michałem schodzimy dobry kilometr w dół. Podjazd naprawdę jest stromy. Okazało się że Jurek poległ w połowie podjazdu i teraz ani nie może podjechać w górę ani zjechać na dół. Jakoś udaje się go przytrzymać tak aby ruszył i pognał dalej.
Szybkie instrukcje dotarły i Jurek odjeżdża a nas tymczasem czeka marsz pod górę. Zagotowaliśmy się bo upał nieznośny a ściana stroma. W końcu docieramy do chłopaków. Pozostaje się nawodnić i ruszyć dalej. Franz pojechał, Michał pojechał. Jurek jedzie przede mną trochę jak dla mnie za wolno ale ok. Nagle znosi go na mój pas i muszę się zatrzymać a że znów mam pion to nagle moto mimo że na biegu i trzymam hamulce leci mi w dół stoku. Glebuję go na bok na ścianę wąwozu aby dalej się nie staczał.
Jurek oczywiście odjechał a ja stoję i nie jestem w stanie nawet wyprostować moto aby ruszyć w górę. Trąbię jeszcze z nadzieją że ktoś może się wróci. Kuwa nikt. Zostałem sam.
Tymczasem buduję konstrukcję, która pozwoli mi się spionizować tak aby motocykl się nie staczał a ja ruszę pod górę.
Jak już usypałem zaporę za tylnym kołem pojawił się Jurek z pomocą. W samą porę. Stawiamy Drezynę do pionu i ruszam pod górę już bez problemów. Wkrótce się wypłaszcza i wyjeżdżamy na otwartą przestrzeń.
Na górze mamy już całkiem fajną szutrówkę i leci się przyjemnie choć miejscami są kamsztory jak telewizory , koleiny i trzeba się pilnować.





Droga leci w dół i coś tam jest w lesie.

W sumie jak się okazało później to jakiś klasztor, koło którego przejechaliśmy. Trochę ludzi też było wokół więc zakłdam że to jakaś atrakcja.

Fajna traska się skończyła a że już późno to zjeżdżamy na popas.
Lokal tuż przy drodze.

Widoczek mają całkiem ładny.

Szama smaczna.

Niechętnie ruszamy w dalszą drogę. I to jaką. Trasa oferuje bodaj najpiękniejsze widoki jakie udało mi się widzieć z drogi. Zdjęcia tego nie oddają. Trasa leci od Karaczajewska do Kisłowodska przez Przełęcz Gumbashi. Trasa A157. Gdyby ktoś był w pobliżu to zdecydowanie warto zjechać z drogi w Niewinnomysku i pociąć przez przełęcz.
Początek jest niewinny.

A dalej już tylko lepiej.







Zjeżdżamy z przełęczy , słońce spada. Lecimy w kierunku Kisłowodska ale po drodze zatrzymują nas policjanci na poście. Coś tam się czepiają że nie mamy odblasków. Chu wie o co im chodzi ale w końcu dajemy po polskim bilonie i już gonimy dalej. Do Kisłowodska wpadamy już po ciemku. Znajdujemy jakieś lokum ale niezbyt ciekawe i dość drogie więc szukamy czegoś innego.
Znajduję coś w navi i lecimy. Jeszcze tylko konsultuję z Jurkiem trasę wsiadam i ruszam. Na najbliższych światłach okazuje się że Jurka nie ma. Na szczęście wbite miał w maps me gdzie mamy bazę więc zakładam że dojedzie. Dojechał i to szybciej niż my. A już myślałem że się zgubimy na dobre.
Ładujemy się na pokoje i lecimy po zakupy.
Ładujemy pod wiatką beczkowe.

Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem