Cytat:
Napisał Rychu72
Z tego co widzę, to można wyżej podjechać pociągiem. Potem będziemy kombinować inny transport. W tym cała zabawa.
https://www.mapsofindia.com/maps/ind...ailway-map.htm
Z wysokościami nie mam problemu. Jednego dnia byłem w Osz (1000 npm), a drugiego w pierwszym obozie pod Pikiem Lenina na 4400. Dramatu nie było.
|
Rychu to jest złudne. Juz tego doświadczyłem. Raz nic się nie dzieje a kolejnym razem już może nie być super. Teraz w KRG saturacja mi spadła bardzo i czułem się fatalnie do tego stopnia że musiałem leki łykać. Byłem we wrześniu na wykładzie lekarza wyprawowego ekip wysokogórskich, niejaki Pan Tomasz Banasiewicz.
Opowiadał właśnie o chorobach wysokościowych. Jak to obserwować, objawy, zapobieganie, pomoc w sytuacjiach krytycznych etc.
Generalnie polecam bo koleś ma wiedzę dużą. Ale do sedna. Choroba wysokościowa może cię dopaść i na 2000 metrów i wcale nie trzeba dymać w Himalaje bo nawet w Tatrach takie przypadki się zdarzają.
Opowiadał historię młodego alpinisty, którego chłopcy chcieli zabrać w Himalaje. Młody chłopak wspina sie od lat, okaz zdrowia. Wydolność niesamowita. Dla przetarcia pojechali w Andy. Koleś wskoczył na górę jak kozica coś 4-5 tys metrów i tam mieli obóz. Poszedł spać. Rano nie mogli go dobudzić. Dopadła go choroba wysokogórska i jedyna opcja to biegiem w dół. Koleś doszedł do siebie. Rok treningu powtórka podejścia za rok. Przy kolejnej próbie nie dotarł do schroniska na bodaj 3500 metrów. To samo. Walka z czasem i potem tydzień dochodził do siebie. Jak jedziesz z plecakiem to koniecznie trzeba się wzajemnie obserwować bo nigdy nic nie wiadomo. Leki mogą nie pomóc i jedynie zejście w dół może zadziałać.
Nie zakładaj, że jak nic się nie działo to tak będzie zawsze.
Powodzonka.