Udało mi się dzisiaj potestować ATAS 2020 DCT, więc podzielę się kilkoma wrażeniami, szczególnie w porównaniu do 2018/2019. Przede wszystkim, nie odnotowałem żadnego ściągania ani na prawo, ani na lewo

Jazda była dość krótka, więc spostrzeżenia dotyczą głównie "pierdół".
Z plusów:
- lepsze, wygodniejsze, lepiej wyprofilowane i nieco bardziej miękkie siodło (córka, która jechała ze mną na plecaku przez część trasy, potwierdziła)
- regulowana szyba jest zarąbistym rozwiązaniem; po podniesieniu na max, zapomniałem, że mam kask z daszkiem
- lżejsza o te ok. 10 kg i to czuć
- silnik/wydech nieco cichszy - tu to w sumie nie wiem czy to zaleta, czy wada; ładnie to brzmi, ale 2018/2019 brzmi bardziej zadziornie, co mnie akurat odpowiada
- sterowanie wszelkim badziewiem może się odbywać za pomocą przycisków na kierownicy, nie trzeba wyciągać ręki do np. włączenia halogenów jak w 2018/2019
- ekran ładnie świeci, dostosowuje jasność do otoczenia i wszystko pięknie widać, także w słońcu
- DCT pracuje odrobinę bardziej gładko, ale w obrębie 1-2 biegu nadal wyczuwalne lekkie szarpnięcie
- zawieszenie elektroniczne: ładnie to jedzie, bardziej miękko, mniej nerwowo, praca tego na asfalcie bardzo mi się podobała, w teren nie wjeżdżałem;
- bardzo ładny przód (stylistyka)
- halogeny hondowskie przesunięte na mocowaniach nieco bardziej do wewnątrz, mniejsza szansa na zgięcie/rozwalenie przy glebie
- fabryczne gmole są ładniejsze i te dolne na pewno przydatne, o trwałości się nie wypowiadam
- całkiem fajnie wyglądają stelaże pod kufry, jest to produkt Givi dla Hondy, pasują do gmoli wizualnie; trwałość - jw.
Z minusów:
- za niska jak dla mnie (przyzwyczaiłem się do tej wysokiej kobyły ATAS - mam 183 cm)
- wydała mi się trochę jakby chybotliwa przy bardzo wolnych manewrach, szczególnie z plecakiem; coś się zmieniło w ogólnej geometrii motocykla i dla mnie to zmiana in minus
- nieco inna pozycja do jazdy (głównie z powodu mniejszej wysokości), która kojarzy mi się z GS-em 850, czyli trochę beczkowato; ATAS 2018/2019 jest dla mnie bardziej zwarta na szerokość, no i wyższa, co sprawia, że siedzi się na niej idealnie; w 2020 tego ideału nie odczułem
- tych paru KM więcej niestety nie czuć
- czarna jest brzydka, za bardzo podobna do czarnego GS-a; dla siebie wybrałbym tricolor tylko i wyłącznie
- tablet uznaję za kontrowersyjny; opanowanie tego bez instrukcji jest trudne, czyli poziom intuicyjności obsługi wypada blado; "niestety" BMW w GS-ach robi to zdecydowanie lepiej; sparował mi się z telefonem, ale CarPlay nie zadziałał, nawet po kabelku (iPhone 8+); próbując ustawić sobie co tam ma być wyświetlane, poddałem się po kilku minutach; uważam, że jest to zrobione źle, na kolanie i bez większego pomyślunku; natomiast ogólna szata graficzna całkiem ok
- przycisków na kierze jest dużo, co w pierwszej chwili przeraża, ale biorąc pod uwagę tę nieintuicyjność tabletu to w sumie dobrze, że je zrobili.
Ogólnie tak sobie pomyślałem na koniec, że projektując model 2018/2019 Honda patrzyła trochę na KTM-a, a projektując 2020 - na BMW. "Stara" ATAS jest pod każdym względem bardziej surowa - zawias, wydech, elektronika, pozycja jeźdźca itp., nową bardzo mocno wygładzili, możliwe, że trochę za mocno. Tak więc miłośnicy Afryki patrzący tęsknym wzrokiem za GS-em byliby prawdopodobnie bardzo zadowoleni z tego wozidła. Ci natomiast, którzy podkochują się w dzikach, powinni pozostać przy starej. Kto wie, czy w perspektywie kilku najbliższych lat właśnie model 2018/2019 nie stanie się najbardziej poszukiwaną i pożądaną wersją NAT...
Czy kupiłbym? Mając obecnie ATAS 2018 - nie. A przynajmniej nie w tej chwili. No chyba, że miałbym jakąś wolną gotówkę do wydania i nie byłoby innych priorytetów. W sumie zazdroszczę tylko tej szyby, bezdętkowych opon, ładniejszego przodu i wygodniejszej kanapy. Gdybym planował jazdę wyłącznie, albo prawie wyłącznie po asfaltach, to plusem byłoby również to "magiczne" zawieszenie. Honda próbuje wpasować Afrykę w bieżące trendy rynkowe, nie wiem czy trochę nie na siłę... Model 2018/2019 pozostaje dla mnie ideałem wyważenia pomiędzy nadmiarem, a niedomiarem "nowoczesności".