Dzień dobry,
anatomia obłędu.
W nocy wstałem i poszedłem się wysikać.
Otworzyłem nie te drzwi, posliznąłem się na stopniu i po schodach, jak po rynnie zjechalem do... kostnicy.
Dramat zaczął się później. Drzwi miały klamkę ale tylko z zewnątrz.
Pewnie nigdy bym się już z niej nie wydostał, gdyby nie... Dzidka.
Obudziła mnie pytaniem:
- No i jak się czujesz?
Byłem w kostnicy.
- Co?!!
Podobno straciłem przytomność. Jeżeli tak się umiera z powodu upływu krwi, to polecam. Ale ja chyba byłem niewyspany... raczej na pewno. Opowiem o tym później, bo... Mogłem sprzedać... Dzidkę. Zdzisławę W.
Takie zapewne ogłoszenie ukazało by się w pitavalu sądu/posterunku malijskiego/policji w Timbuktu. Do celu... Przez kilka dób czas miałem wypełniony jak obecny minister zdrowia na planecie PL.
Teraz jestem wyspany i zdolny do rzeczy wielkich.
- Miałeś koronawirusa... głos Dzidki załamał się.
Dostałeś surowicę, krew i zrobili ci test...
A gdzie kwarantanna?
- Nie wiedzą, co zrobić. Przywieźli cie Niemcy. Małżeństwo. To cud, że żyjesz...
Czemu Niemcy?
- Stanęliśmy z braku paliwa... Znaczy ja. Nie wiedziałam, co się dzieje. Lublin nie chciał odpalić a mi nie przyszło do glowy, że to paliwo... Możesz z nimi porozmawiać, znasz niemiecki. Są tutaj. gdyby nie oni...
Gówno prawda... Chciałaś się mnie pozbyć, bo wisisz mi w chuj kasy.
- Co ty mówisz?! Darek! Masz gorączkę?!
A nie chciałaś...?
- Jak mogłeś tak pomyśleć?!
Eee... zwykły melodramat. Powiedz mi teraz, że mnie kochasz a mi sie łezka zakręci. Odpowiem: ja ciebie też ale nie mogę, bo... kurwa, jak mi się chce siku!!
|