Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,669
Motocykl: RD04
Online: 2 miesiące 3 tygodni 2 dni 7 godz 30 min 48 s
|
Następnego dnia rano po kolejnych 100 kilometrach wjeżdżamy na Torugart, przełęcz ma ponad 3900 metrów, ale wjeżdżamy bez najmniejszych problemów. O 10. jesteśmy umówieni z naszymi chińskimi opiekunami. Pewnie srodze by się obrazili za określenie "chińskimi". To Ujgurzy, mniejszość narodowa, która jeszcze do niedawna w Xinjiangu była większością.
Jak to na wschodnich granicach stoi tu długi sznur ciężarówek. Dłuższy niż zwykle bo jest poniedziałek. Omijamy ten korek i bez większych kłopotów przechodzimy przez kirgiską odprawę i podjeżdżamy pod bramę do Chin. Granica jest zamykana na kłódkę. Na noc i na weekend.
Kilku żołnierzy, jeden z kluczami. Wjeżdżamy. Od razu czuje się bardziej napiętą atmosferę, to nie są żarty - tu są goście co wpuszczają do państwa. Nie wszystkich jednak i od razu się to czuje. Dobrze znam Torugart, to już mój czwarty raz tutaj. Wiem, że tu tylko sprawdzą nas pobieżnie - zasadnicza kontrola jest 120 kilometrów dalej, gdzie wybudowano olbrzymie przejście, które obsługuje ruch zarówno z Torugartu jak i z Irkesztamu, na południu Kirgistanu. Formalności na górze jednak trochę trwają, oprócz paszportów i wiz musimy również dać do skanowania nasze motocykle. W międzyczasie, a jakże, zdarza się przerwa obiadowa. W efekcie na "dolnym" przejściu granicznym jesteśmy dość późno, około 16. Tu sprawdzają już nas dokładniej i w paszportach pojawiają się chińskie pieczątki, to już połowa sukcesu. Druga połowa będzie jutro, bo motocykli nie odprawią dzisiaj. Muszą tu zostać do rana. Nie ma oczywiście mowy o żadnych sprzeciwach. Nie ma dyskusji, a poza tym i tak nikt nie mówi po angielsku z wyjątkiem naszego chińskiego współpracownika. Chińczycy elegancko podstawiają autobus, którym jedziemy do centrum Kaszgaru.
Żeby wjechać do Chin swoim pojazdem trzeba trochę popracować kilka miesięcy wcześniej. Poszukać miejscowej agencji, która Ci w tym pomoże. Sam jesteś bez szans. Motocykl musi mieć ubezpieczenie, żeby mieć ubezpieczenie musi mieć chińskie papiery, żeby przejechać przez posterunki na trasie musisz mieć chińskie permity itd. Itd. Nie ma sensu tu pisać o kosztach, bo są one uzależnione od trasy i liczby oraz rodzaju pojazdów, które przejeżdżają przez Chiny. Zależy również przez jakie prowincje jadą. Myśmy wybrali najkrótszy wariant, do Pakistanu. Kasuję ludzi za tę usługę 1200 USD, w cenie jest papierologia i hotele oraz przewodnik. Nie wszyscy bowiem jadą ze mną na cały trip. Jurek z żoną dołączyli tylko na chiński odcinek, cały Pakistan i Indie robią według swojego pomysłu.
Hotel w Kaszgarze więcej iż przyzwoity, zatrzymamy się tu na dwie noce, formalności muszą tu trochę potrwać, a te na granicach nie są jedynymi, które trzeba przejść. Pozwolenia od wojska, pozwolenia od policji, pozwolenia od służb celnych - ma nudy. Kolejnego ranka odbieramy nasze motocykle, jakieś służby oglądają jeszcze posiadane przez nas mapy i książki. Tajwan musi być w takim samym kolorze co reszta Chin - inaczej konfiskata.
W tym czasie reszta uczestników ma czas wolny, a Kaszgar ma sporo do zaoferowania. Ruszam i ja w miasto i od razu rzucają mi się w oczy nadzwyczajne środki bezpieczeństwa. Policja, wojsko jest nieomal wszędzie, ulice są pełne kamer, każde skrzyżowanie ma ich przynajmniej 8. Bramki z wykrywaczami metalu są w hotelach, domach handlowych, a nawet przejściach podziemnych. Posterunki policji i urzędy publiczne to prawdziwe fortece. Nawet wjazd na stację benzynową jest teraz niemożliwy bez dowodu tożsamości, chińskiego oczywiście â tankujemy tylko dzięki przewodnikowi. Same stacje są otoczone wysokim murem. Benzyna to niebezpieczna rzecz, podobnie jak noże z wyrobu których słynął Kaszgar. W ciągu kilku lat kompletnie zniknęły z ulicznych kramów.
Mam tu kilku znajomych, którzy pracowali dla mnie. Mussa? Gdzie jest Mussa, pogodny chłopak, który ostatnio przywitał mnie na granicy polskim: Sambor, kurwa, ja pierdole! Słyszę, że Mussa jest na uniwersytecie, podobnie jak Abdullah i pewnie jeszcze milion Ujgurów. Nikt tu nie mówi wprost. Uniwersytet to obóz reedukacyjny do którego trafiają obywatele, którzy podpadli władzy. Bez wyroku sądu i nie wiadomo na jak długo. Jak państwo uzna, że się dostatecznie naprostowałeś.
Kolejnego dnia ruszamy rano. Upał staje się nieznośny. Ruch jeszcze parę lat temu chaotyczny, jak to w Azji centralnej, stał się cudownie uporządkowany. Każdy trzyma się swojego pasa, wszyscy jadą przepisowe 40 km/h i zatrzymują się gdy zmieniają się światła. Każde skrzyżowanie błyska regularnie fleszami bardziej chyba strasząc niż dokumentując. Checkpoint za checkpointem â takie konkretne - z wysiadaniem, skanowaniem paszportu przez maszynę, która porównuje dokument z delikwentem stojącym przed nią. Przynajmniej droga pięknieje - pojawiają się góry. I to jakie!
Dojeżdżamy do Karakol, przed kilkoma laty miałem tu najładniejszy widok z namiotu w moim życiu. Rano rozchyliłem poły namiotu i w błękitnej tafli jak w lustrze odbijała się gigantyczna Muztagh Ata. 7546 metrów, nie da się bliżej podjechać do tak wysokiej góry. Było ognisko, wygłupy, trochę alkoholu i skakanie deerką. Teraz jezioro otoczone jest drutem kolczastym i nie można nawet do niego podejść.
Nocujemy w Taszkurgan, wszystko idzie jak z płatka i czuję, że mam najlepszą robotę na świecie. Wprawdzie internet jest słaby, facebook, whatsupp, gogle a nawet gmail nie działają, ale działają telefony. Dzwoni telefon i już wiem że jest jakiś duży problem. Wojtek jest w Tadżykistanie w grupie razem ze Stevenem. Okazuje się, że Steven miał poważny wypadek, transportują go do Khorogu, jest w ciężkim stanie. Znamy się ponad 10 lat, jestem w linii prostej zaledwie 100 kilometrów od niego, ale nic nie mogę zrobić. Jutro musimy wyjechać z Chin do Pakistanu, nie mogę też z głupia frant pojawić się na granicy chińsko-tadżyckiej. Nikt mnie tam nie wypuści, ba nie przejadę przez najbliższy posterunek.
__________________
Jeśli sądzisz, że potrafisz to masz rację. Jeśli sądzisz, że nie potrafisz – również masz rację.
Ostatnio edytowane przez sambor1965 : 24.04.2020 o 11:18
|