Zrobiłem jakieś trzy tygodnie temu całą traskę od deski do deski + wytyczyłem jakiś tam fragment od Kazimierza w stronę Wąchocka(150km) do nowej nitki południowej i posklejałem objazd asfaltowego odcinka pomiędzy Oleckiem a Giżyckiem(zamiast 60km asfaltu zaproponowałem opiekunowi trasy ponad 120km gdzie asfalty stanowią mniej niż 10%). To wszystko zajęło mi 5 i pół dnia z czego pierwszy dzień w deszczu i to był najgorszy fragment(glinianki na Motozach GPS

) Polski TET , poza małymi fragmentami na mokro i kilkoma fragmentami z kopnym piachem, jest bardzo łatwy i ma bardzo stanowczo za duzo asfaltu gdzie jest spory potencjał do zmiany. Problem w Polsce jest taki, że cholernie ciężko wytyczyć LEGALNĄ ścieżkę, a według założenia pomysłu, taki ma być przejazd. To co Osmand wytyczy dla MTB jest fajne i można świetne pojeździć z miejscówkami bardzo fajnymi, ciekawymi i wymagającymi ale niestety w 60% będzie nielegalne dla motocykli.

Jak myślicie dlaczego nie ma TET w Czechach czy na Słowacji? Przez ich jeszcze bardziej restrykcyjne przepisy co do jazdy w offie. Z drugiej strony przez dwa lata nikt nie interesował się polskim TET i dopiero teraz w dobie zamkniętych granic zaczął się ruch na szlaku i narzekanie na "słabość" i asfalty. Gdyby przez te dwa lata lokalsi wrzucili do Mirka swoje propozycje urozmaicenia trasy to dzisiaj wyglądało by to dużo, dużo lepiej...