Przed wyjazdem zadzwoniłem do Straży Granicznej z pytaniem o wymogi. Na pięć przejść, jakie obdzwoniłem, odebrali na jednym, ale dopiero na linii interwencyjnej dot. zgłoszenia nielegalnego przekroczenia granicy. Dowiedziałem się, że potrzebny tylko paszport, dokumenty pojazdu i że obostrzenia w postaci maseczek.
Mirek potrzebował 10 minut na decyzję i kolejne 30 na przygotowanie.
O 23.00 byliśmy na przejściu Zosin-Ustiług. Widok kosmiczny: oświetlone hektary zamkniętego na głucho przejścia i ani żywego ducha. Miliony czerwono oświetlonych zamkniętych szlabanów; cała Rzeczpospolita Szlabanowa. Staliśmy tak zapatrzeni i wyszedł do nas - jak myśleliśmy-stróż. Ale nie! Był to w całej okazałości- i w wyglądzie i mowie- Właściciel tych wszystkich szlabanów!
W krótkich, wojskowych słowach skierował nas na Dorohusk- Jagodzin.
Przejechaliśmy koło Majowego domku cichutko, bo światła były pogaszone...
Na przejściu wszyscy mili, uprzejmi, podjechaliśmy wprost pod szlaban i po chwili odprawieni na stronę ukraińską. A tam smutny pan pyta:
A strachowka na Covid 19 je?
...mać...usłyszałem z tyłu...
Na granicy nie kupisz, najbliżej w Chełmie jutro, a właściwie dziś rano o 9.00.
Jedziemy do Chełma a właściwie nad jezioro Gliniane i w towarzystwie komarów spędzamy noc.
Ubezpieczenie oferuje np Warta. PZU nie. Koszt na dwa dni to 12zł.
Ubezpieczenie obejmuje koszty leczenia z osobną klauzulą Covid 19.
Tyle.
Może dodam jeszcze, że wracając, byliśmy jedynymi na przejściu (Hrebenne). Już po polskiej stronie była obowiązkowa wizyta w namiocie strażaków, gdzie zmierzono nam temperaturę.
Ostatnio edytowane przez ATomek : 13.07.2020 o 13:04
|