Powrót z wakacji, trzy tygodnie w siodle i zmęczenie w końcu dało o sobie znać. Zawracanie, paciak. Normalnie, jak dziecko. Zamiast puścić moto niech leci, to nie, twardo trzymałem i lewy nadgarstek nie dał już rady.

Póki był rozgrzany, to jeszcze pozwolił przez 200km dokulać się do domu, ale dziś już jest gorzej.
Z żalem oddaję miejscówkę pod dachem i z jeszcze większym odpuszczam spotkanie z Wami i Duchem Puszczy.
Myślałem jeszcze, żeby jechać puszką, ale to nie to samo...