Wczorajszy poranek stał pod znakiem objeżdżania góry Ślęża, dzisiejsze przedpołudnie (odpaliliśmy o 11 bo była jakaś zamuła ze zwijaniem obozowiska) jest natomiast sponsorowany przez elektrownię Opole. Masywne kształty kominów pomalowane na żywe kolory od dłuższego czasu majaczą na horyzoncie. Szlak wiedzie tuż przy nich więc pstrykamy fotki i jedziemy dalej głodni luźnej nawierzchni i świadomi tego że dzień nam się skurczy jak wory w zimnym jeziorze. Dużo dzisiaj asfaltów ale zdarzają się też fajne odcinki no i zbliżamy się przecież do Jury. Na gliniastym podjeździe w dziwnych okolicznościach wypuszczam pojazd spod nóg, godzinę później Emil na przejściu z asfaltu w kopny piasek radośnie katapultuje się z fotela. Dzisiaj w paciakach remis 1:1. Emil zauważa wyciek z lag, ma tylko 3 min na umartwianie się bo triumfalnie wyciągam z narzędziówki usuwator syfu, czyścimy, sprawdzamy pół godziny później, wyciek ustał, yeah. Dojeżdżamy do Olsztyna, jest przepięknie więc stajemy co chwila na foty, ostatni odcinek kamienistego podjazdu w lesie pokonujemy już przy sztucznym świetle, szamiemy pstrąga z hodowli i ciśniemy na kwaterę (zimno ma być w nocy). Jutro wstajemy o 7 i odpalamy max godzinę później!