Cytat:
Napisał Gilu
Późną jesienią zeszłego roku pojechaliśmy w czwórkę oglądnąć przed zakupem maszynę do Rumuni w okolicach Borsy pożyczonym od mojej żony autem.W tamtą stronę ok,na powrocie węgierski pogranicznik prosi o dokumenty więc zaglądam do schowka gdzie według mojej wiedz powinien się znajdować,później do wszystkich innych i nie ma więc telefon do żony,żona twierdzi że powinien tam być,czas leci a kolejka rośnie.Cały czas bardzo uprzejmie po polsku próbuje z pogranicznikiem nawiązać konwersację i złożyć winę na żonę.Chyba w końcu zrozumiał bo machną ręką i odjechaliśmy
|
Na Węgrzech i w Rumuni jaszcze traktują naszych inaczej niż na Słowacji w Austrii czy na Słowenii. Żaden obywatel z tych krajów nie przyjeżdżają do nas ścigać się po drogach, czy napierdalać w zabudowanym z prędkościami autostradowymi. W Zborovie przy szkole w sobotę i niedzielę ustawia się policja i robi taki wynik w dwa dni na naszych, że przez cały następny tydzień mogą już nie pracować.