Wszystkim da się jeździć, dziadek pojechał komarem z Jasła do Sopotu odwiedzić brata w 76 roku. Mój ojciec jeździł kilka lat motorem do pracy w kopalni na Śląsk, 450 km w każdy łikend, dopóki śniegu nie nasypało. Jak zarobił kasy to kupił sobie porządny sprzęt, MZ Trophik, ale długo jeździł wueską 125. Dobrze że na Śląsku były sklepy gdzie można było części kupić. Kurwa, jaka była uciecha gdy przyjeżdżał z czekoladą czy bananem w kieszeni

.