Cytat:
Napisał matjas
(...)
Sub - na TIRy to mam przede wszystkim patent taki, że małym moto nie jeżdżę tam gdzie one jeżdżą. A nawet jak się jakiś trafi na zółtej drodze to na kawałku prostej odwijam lewą łapę z kurtuazyjnym gestem 'dawaj' i odpuszczam manetę. Po 30 sekundach zapominam o sprawie. To samo zresztą ćwiczyłem DRką na eSce z Poznania do Wrocka - skutecznie. Walka na zabój takim małym pyrtkiem może się faktycznie źle skończyć więc czasami trzeba najzwyczajniej w świecie odpuścić, co przyznam szczerze, jak się jest na wakacjach, powinno być drugą naturą.
m
|
Mam przypuszczenie na granicy pewności, że to napisałeś do mnie a nie do Sub-a, więc odpowiem

Masz rację, najczęściej da się zrobić jak napisałeś. Ale czasem trzeba dojechać gdzieś "na jakąś godzinę", czasem jechać w deszczu, a nie każdy użytkuje motocykl tylko wakacyjnie, więc jazda główną drogą się zdarza. Ja po prostu odkręcałem manetę na maksa i jechałem te 5 km/h szybciej niż TIR, ale moja żona już tyle zapału nie miała, żeby non stop trzymać maksa (taka bariera psychologiczna, że skoro głośno wyje to jadę za szybko). A Novy szuka motka dla żony, która ma się uczyć, dlatego o tym napisałem.
Przepuszczanie ciężarówek to też przygoda, bo skubańcy często wyprzedzają w odległości 50cm od mojego łokcia. Wolałem już odkręcać manetę