Wiciu, mam bete 350efi. Motocykl z tych niesprzedawalnych, aaaleee mnie to nie rusza bo na lepszym jeszcze nie jezdzilem. I rumuńskie wyrypy i dojazdy po asfalcie (no ok nie 100km bo dojade bez kostek) znosi.
Dużo zrobiles tą drezyną ja jeno ok 40 tys ale tylko terenem. Coś zajezdzona być tez musiała. Kumpel ma wersje S nieco tylko ulepszoną i idzie z garści bez szarpania za kierownice na kolo z 2ki na szosowych przelozeniach. Na WRR, którą miałem przyjemnosc pojeździć, rzecz nie do zrobienia bez szarpania lub strzału ze sprzegla. I błagam, nie pisz ze zawiasy yamasce lepsze bo się piwem zadlawie.
No i musi cos nie tak z twoja 501. Nie jeździłem pincsetą co by nie miała "srodka", no może poza Maico 500 2t 'a bodajze 1984. Te byla faktycznie, jak piszesz, zerojedynkowa. Może to kwestia psychiki, co zresztą sam sugerujesz. Po prostu czujesz, że musisz odkrecac do końca. To jest fun właśnie a nie patologia

Skonczmy juz ten "konkurs pieknosci" bo z wolna "...abstrahujemy od układu odniesienia..."
Pozdr rr