Na pewno jest piękna, piękna bo słabo dostępna. W miejscu gdzie jest nasza baza do dziś, conajmniej dwie rodziny żyją z tej plaży. Dostarczają za drobną opłatą ludzi na samochodami 4x4. Można też pewnie do niej dojść na piechotę tylko wymaga to zmiany priorytetów. Pogoda też jest taka że o plażowaniu raczej można zapomnieć, co najwyżej szybka kąpiel, bo woda raczej w temperaturze przyjemna
Co sprawdziłem organoleptycznie, przy okazji zabierając na pamiątkę kawałek morza śródziemnego w bucie. Dziś lecimy dalej w kierunku Calvi wybierając z mapy te drogi które zaznaczone są na zielono, znaczy się będzie też kawałek interioru. Co do kuchni korsykańskiej, z przykrością stwierdzam że ona, podobnie jak kuchnia polska w Krakowie, istnieje tylko w wersji turystycznej. Śmiem twierdzić że z prawdziwą kuchnią ma niewiele wspólnego. No ale nie ustajemy w poszukiwaniach i będziemy dalej próbować z narażeniem zdrowia znaleźć coś autentycznego.
W dniu wczorajszym kawałek autentycznego życia odnaleźliśmy w tej knajpce w Nozza.
Tuż obok naszego stolika, siedziało 4 stałych bywalców tej knajpy, nie pytajcie skąd wiem, to się po prostu wie. Myślę że rozmawiali w tym mitycznym języku korsykańskim , ale średnia ich wieku była pewnie pod 80. Wysnułem nawet teorię że dwóch chłopaków prowadzących knajpę, donosiło im gratisowe drinki aby tam właśnie siedzieli. Poza tym jak wszędzie, jedni w maskach inni bez a w hotelu gdzie obecnie jesteśmy tylko goście ich używają, miejscowi i obsługa należą raczej do koronasceptyków.