Cytat:
Napisał Adagiio
Napisze coś co się nie spodoba, nie kupuj enduraka pochodzącego z gór. Tam się napierdala nim po paryjach, to raz. Komplet after marketowych plastików kosztuje trzy stówki, więc oryginalne po zakupie lądują w pudełku i zakłada się je w dzień przed sprzedażą.
Skup się na endurakach z nizin bo tam się ich nie rzuca po skałach, nie roluje po stromiznach i nie ciśnie na odcince,
Nie ma oczywiście reguły bo znam takich co pyrkają sobie po szuterkach, ale w większości w takich okolicznościach natury motorek nie ma lekko. A ćwiartka żeby fajnie w górach robiła to musi być na kresce przed odcinką a dla dużej grupy użytkowników zabiegi serwisowe kończą się na zatankowaniu.
Szczerze to nie kupiłem nigdy, oprócz zabytków motocykla w PL i nigdy tego nie zrobię z zasady, ponieważ u nas nie ma kultury serwisowej jeśli chodzi o ten segment moto i robi się dopiero jak coś dupnie. Przez kilkanascie lat spędzonych w górskich paryjach i saharyjskich piochach widziałem dziesiątki enduraków zaniedbanych serwisowo ludzi, których zabierałem na wyjazdy. A spora część z nich wracała z tras do bazy na sznurku. Dziwne to trochę , ale ja swoim zawsze wróciłem na kołach. Wiele lat temu na forum opisywałem koszty utrzymania enduraka, 150 godzin jazdy w sezonie to wydatek rzędu 5/6 tys zł na serwis i eksploatacyjne rzeczy, które wykonywałem sam .
|
No i po to jest CRF250L, albo WR250r, zeby jezdzic a nie siedziec w garazu. Tyle , ze nie urywaja kostki w oponach. Cos za cos. Bylo juz pisane. Trzeba przemyslec ile sie ma kasiory na zakup, na serwis i czy sie samemu potrafi serwisowac, jak nie to czy jest w poblizu ktos kto bedzie to serwisowal. Kupno liscia za cala kase jaka sie ma to jest duupa , chwilowa przyjemnosc