Hmmm. Coś mi się wydaję, że zapomnieliśmy napisać o Monchegorsku. Nic to. Napiszemy później.
Murmańsk, jak już wspominałem, jawił nam się, jako smutne, brudne, biedne miasto w którym ludzie żyją za karę. Takie wyobrażenie mieliśmy po przeczytaniu i wysłuchaniu kilku relacji. Bzdura. Może tak widzi się to miasto wsiadając do pociągu w Warszawie i wysiadając w Murmańsku. Dla nas było tam pięknie i kolorowo. Równe, szerokie drogi. Sklepy, kawiarnie, tłumy ludzi i stacje benzynowe, na których tankujesz i płacisz. Czyli na odwrót niż "normalnie". Jednym słowem widoki, od których troszkę zdążyliśmy odwyknąć.
Ba! Ktoś zadał sobie trud i na trawniku ułożył z kolorowych kamyczków pierdykną rybkę!! Do tej pory takie rzeczy się nie zdarzały. Mieszkańców mijanych wsi, miast i miasteczek cechował minimalizm i zdawało się, że oszczędzają siły nie dbając zupełnie o otoczenie. No w ostateczności stawiali pomnik w formie czołgu, walca, samolotu, ciężarówki, pepeszy. Wszystko to bohaterskie i poświęcone ojczyźnie, ale kolorowa rybka niezwiązana w żaden sposób z obroną miasta

Szok.
Lokalesi twierdzili, że jest nieco depresyjnie. Zwłaszcza zimą a zimy bywały tam srogie. Bywały, bo coś się skiepściło w przyrodzie i już takie nie są. Ledwie kilkanaście stopni na minusie
Na zakończenie naszej wycieczki spotkaliśmy marynarza, który zaczynając swą morską przygodę zawitał do Murmańska. Zawitał zimą i nie podzielał naszego zachwytu tym miastem. Twierdził, że pierwszy i ostatni raz w życiu widział spadające ptaki i nigdy wcześniej i nigdy potem nie było mu tak zimno. Może trzeba najpierw zobaczyć kilka innych osad żeby docenić betonowe piękno Murmańska
Nie wiem, ale w naszym przypadku tak właśnie było.