Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18.08.2009, 21:58   #22
zbyszek_africa
księgowy...
 
zbyszek_africa's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Radom
Posty: 1,493
Motocykl: KTM LC8 990 Adv.S 08' E-bike CUBE Fox full
zbyszek_africa jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 4 tygodni 7 godz 34 min 40 s
Domyślnie

No to jestem w domu
Puste kieszenie, opony łyse, łańcuch szura po asfalcie, zębatki ostre jak zęby u rekina, ale GŁOWA PEŁNA WRAŻEŃ i fotek bez liku
Był Kanion Czaryński, jezioro Iszyk Kul, bazar w Osz, impreza i spanie z Polakami 4x4 z Poznania koło stadionu. Potem doliną rzeki Naryń i do Uzbekistanu. Spotkanie z Kajmanem i Krystkiem (góra z górą się nie zejdzie, ale Polak z Polakiem tak)
Jedziemy dalej do Turkmenistanu. Aszchabad co za dziwne miasto, oświetlone jak Las Vegas, neony, pałace, wieża prawie jak Eiffla, ale milicji to tam więcej niż przechodniów. My spacerujemy, robimy fotki, ale czujemy na plecach czujne oko jakiejś obstawy. Dziwny kraj, benzyna po ok. 60groszy, ale 3 miesiące temu była po 10 groszy (na nasze pieniądze), gaz i prąd mają za darmo. Reszta towarów jakieś 1/3 taniej niż u nas. Cały Turkmenistan to pustynia Kara kum. Po drodze mamy burzę piaskową, i trąby powietrzne. Upał 45 st.C, gorący boczny wiatr parzy w dłonie przez rekawiczki, motor pochylony do ok.70stopni przy jeżdzie na wprost. Dopada mnie trąba powietrzna z lewego pobocza, dostałem lewego sierpowego i w ułamku sek. prawego który mnie postawił z powrotem do pionu, ale był tak silny jak cios Taysona (jak był w pełni formy) oczywiście z łokcia Wyrwało mi lewą rękę z kierownicy, nogi miałem na wysokości wlewów paliwa, złapało mnie za daszek od kasku, myślałem że mi łeb ukręci (znaczy się głowę). Szczękę od kasku miałem na wysokości oczu, a pasek chciał mnie zadusić. Motor skręcił w prawo na jęzory piachu nawiane przez wiatr. Gdyby nie babetle przymocowane zaraz za mną pewnie by mnie zdjęło z motocyklajakoś utrzymałem się na kołach.
Potem horor z promem. Sztorm na Morzu Kaspijskim. Staliśmy 1,5 doby w Krasnoworsku (Turkmenistan) sranie i rzyganie tak bujało, wreszcie Baku (Azerbejdżan). Wpływamy 11.08.09 o 1 w nocy, a wiza nam się skończyła 10-go. Siedzieli byśmy tam do tej pory gdyby nie konsul i wielka chwała mu za to. Przywiózł wodę i obiad cateringowy, załatwił nowe wizy w przeciągu pół dnia, przyjął w ambasadzie i zaprosił na dobrą kolację.
Nie mamy czasu na siedzenie, walimy w nocy jakieś 1000km do Poti w Gruzji na prom przez Morze Czarne, ale promu niet, sztorm, miła pani mówi że będzie za 3 dni. Spimy na plaży w Batumi, spożywamy różne napoje i dumamy co dalej. Rozmawialiśmy z Turkiem z biura promowego, mówi skoczcie do Turcji do Hoopy, zaraz za granicą gruzińską tam odpływają codziennie małe promy do Soczi i dalej przez Rosję i Ukrainę. Wszystkie drogi lądowe z Azerbejdżanu i Gruzji na północ (w kier. Rosji) są pozamykane. Ale nam już się odechciało promów. W trzy dni 3500km przez Turcję, Rumunię i Ukrainę i jesteśmy w domu. Czas nagli, bo do roboty
Lewarze drogi, niestety wódka nie zostanie wypita. Z Poti to jakieś 250km ale nie w tą stronę co nam było Może innym razem

Wielkie dzięki uczestnikom wyprawy: Wieśkowi za pomysł i przygotowanie wizowe i logistyczne. Robertowi i Mikołajowi.
Augustynmotocykle za przygotowanie motocykli. KTM-y się nie popsuły
Misjom katolickim za wsparcie, spanie, wikt i opierunek

Koszty: 4,5tyś.zł większość to koszty paliwa, w Turcji najdroższe. Przejechane ok.14500km.
Wizy i przygotowanie moto nie ujęte. Spanie w namiotach, raz w hotelu u ruskich za 40zł, większość w parafiach, misjach katolickich, domach polonijnych. Mandatów mało, wyłgaliśmy się podarunkami za śmieszne pieniądze. Sztraf w Kazachstanie jakieś 100$ za nie zameldowanie się w ciągu 5 dni (gapiostwo kosztuje, bo wiedzieliśmy o tym) Jedzenie trochę swojego, sklepy, knajpy.

Resztę opowiem na żywo, napiszę relację ze zdjęciami

pozdr.

Ostatnio edytowane przez zbyszek_africa : 18.08.2009 o 22:35 Powód: popr.
zbyszek_africa jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem