Bez przesady. Mój znajomy mawia: kto ci każe odkręcać do końca.
W trudnym terenie nadmiar mocy (a raczej "nerwowe" jej oddawanie) męczy. Nie mniej i bardzo pomaga. Jak masz pod manetą rezerwe i dobre zawiasy to generalnie dużo mniej w terenie się oszarpiesz. Tak wiem, można strzelić ze sprzęgła, można szarpać za kierownice, też się przejdzie. Problem zaczyna być z niską pojemnością jak teren robi się trudniejszy, gdzie np na kilku metrach musisz uderzyć z gazu żeby potem dla utrzymania trakcji na podjeździe już tylko odejmować lub przeskoczyć nagle pojawiający się przed tobą np. lej aluwialny lub jakąś kłodę. Tak, wiem, w 95% RP to nie jest potrzebne (skuter na dużych kołach wystarczy). Pod nosem mam taki teren że sprzedałem drezyne i kupiłem beciaka by siedzieć w garażu a nie w czarnej du.ie. Tak wolę. Co śmieszne teraz te wyczynowe 4T uważane są w cytowanej ameryce za duale.
Na lajtowy offik dokupiłem lc4ke by motogodzin nie liczyć. To mógł by być motocykl o połowę słabszy i 1/3 lżejszy z co najmniej z porównywalnym zawiasem. Tylko takich póki co nie ma. A jak będą to nie tanie. Ntb pisałem już kiedyś że ogólny serwis motocykla używanego w offie zajmuje więcej czasu niż te serwisy silnika (w beciaku co 30 mth)
Pozdr rr
Edit: W sumie nowe klx-y czy crfl-e i tak znajdą gromadę nabywców. Bardziej fikuśne raczej nie, ale wcale się nie cieszę że jestem w tej marudnej grupie której trudno dogodzić