Te darmowe hytte czy jak to się zwie w mojej ocenie to trudny temat do spania jadąc puszką z 4 dzieci. Spaliśmy w takich w Estonii bodaj. W ciemnej doopie i bez dojazdu puszką choć miejscówki były super kameralne i zawsze jakieś coś mokre było w pobliżu. Te z dojazdem były płatne ale często nad jeziorem, rzeką, z banią i ekstrasami. Na domku był numer tala i cena za dobę. Dzwoniło się, koleś przyjeżdżał, kasował kasę i wydawał klucze. Fajny darmowy domek znaleźliśmy tylko jeden ale to była typowa chata z niczym w środku a kibel w krzakach. Nie wiem czy o to chodzi Wojtkowi zabierając 4 dzieci.
|