Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21.01.2021, 00:11   #32
zylek
 
zylek's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Jul 2017
Miasto: Helvetia (BL)
Posty: 469
Motocykl: CRF1000L, H701 E, betinka 300RE, Tryplak 765
Przebieg: 43kkm +
zylek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 28 min 6 s
Domyślnie Na południe, na południe

Na wstępie dziękuję za dobre słowa. Niestety na tygodniu trzeba w ciągu dnia jakieś głupoty robić, więc czas ograniczony. Z drugiej strony, pisanie pomaga mi zwalczać Zimowa Depresję Motocyklisty, więc ooo...

Piątek 24.07 wita mnie mieszaną pogodą. Trochę chmur, trochę słońca. Na śniadanie wrzucam owsiankę z zestawu rezerwowego jedzenia liofilizowanego. Dygresja: nie jestem fanem, ale jedzenie liofilizowane nie raz już mi się przydało w sytuacji awaryjnej. Dnia poprzedniego dla przykładu zgubiłem kolację wraz ze śniadaniem. Zabieram 3-4 paczki. Tym razem w zestawie wylądowała owsianka od polskiego Lyo z owocami. Byłem zaskoczony, naprawdę dobra, no i nie jadłem owsianki już kilka lat.
Trasa z tego dnia wygląda tak.

Trasa_20200724.jpg

Powoli rutyna, czyli zbieram biwak, biorę prysznic, napełniam pralkę tonego halika (copyright by Emek) i wio. Na chwilę żegnam się z szutrami i asfaltem transferuję się w oklice Perosa Argentina. Drogi od głównych do bocznych, wszystkie przyjmene. Ruch nie wielki. Można pocisnąć. Jednak to co naprawdę się nie nudzi w tej okolicy, to szutry. Gdzieniegdzie napotykam pozostałości po aktywności armi w tym regionie. Ten, Forte Serre Marie, wydaje się być ciągle terenem wojskowym, ale wojaków na miejscu nie stwierdzam.

IMG_1187.jpg

Po drodze co jakiś czas się zatrzymuję, żeby wymienić wodę w pralce, napić się i napełnić butelkę. Na źródełka można się natknąć co kilka/-naście km, a w wyższych partiach, bez problemu ze strumienia można ciągnąć, więc wody nie trzeba ze sobą na zaś wiele wozić.

IMG_1189a.jpg

Bliżej 13 sytuacja pogodowa nieubłagalnie przechyla się w niewłaściwym kierunku. Najpierw wjeżdżam w chmury,

IMG_1190.jpg

by za godzinkę doświadczyć dość wartkiego deszczu. Nie zwalnia on wszak, z dobrego humoru kierownika i uczestnika wycieczki w jednej osobie.

IMG_1191a.jpg

Jako, że pora już nawet za późna jak na obiad, parkuję przed restauracją hotelową w Torre Pellice, która wg ustaleń wujka google jest jedynym otwartym miejscem o tej porze, w tej mieścinie. Wszystko niby wygląda ok, ale jedzenie jakieś takie bleee.
Dygresja: statystycznie, częściej zdarza się mi wtopa w restauracji niż w zwykłej tratorii/pizerii. Podobnie miałem w Oulx, gdzie na kolację odwiedziłem restaurację. Dziwne. Powinno być zgoła odwrotnie, nie!?
Czekam aż przestanie trochę padać. Rozjaśnia się chwilę przed 16, posiedziałem, pogadałem ze znajomymi, którzy w międzyczasie pytali a gdzie pojechałem. Fajne takie pogaduszki, łączą mnie z niechcianą rzeczywistością i naprawdę doceniam swoje obecne położenie .
Motam się trochę ze znalezieniem drogi powrotnej na ślad TET i chyba pierwszy raz przejeżdżam świadomie na zakazie. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko, że szukałem z 15 min objazdu bez zakazu, ale poległem. Na szczęście bez konsekwencji. Druga część dnia jest zgoła odmienna pogodowo. Zostawiam za sobą chmury, deszcz i muszę zmierzyć się z Włoską rzeczywistością.

IMG_1194.jpg

Przej#!@$e, ledwo daję radę Pewnie dlatego czas leci jak z bicza i szybko robi się po 17 a najbliższa trasa, tak na oko, do 19-20 powadzi przez środek niczego. Oczywiście będąc w mieście, nie zrobiłem zakupów. Szybka konsultacja z uznanym wujem i znajduję market w pobliżu. Okazuje się być otwarty chyba we wszystkie dni tygodnia ... ale w piątek nie. Pogodzony z faktem, że skonsumuję, drugi dzień z rzędu, żarcie z wora, ruszam dalej i nieopodal napotykam restaurację. W zasadzie na ostatnich metrach asfaltu. Miejsce nazywa się Parco Montano i wygląda na zamknięte, na co dobitnie wskazują krzesła postawione na stołach. Stwierdzam, podjadę bliżej, a może ...? W momencie jak stoję przednim kołem prawie w drzwiach przybytku, wylatuje Włoch i próbuje przekrzyczeć silnik. Zrozumiałem tyle: bla, bla,bla, bla bla. Bum,bum,bum. Bla, bla parking. Ostatni wyraz, wsparty gestem ręką ze wskazaniem na parking przy głównej drodze, dobitnie wskazuje co należy zrobić. Wycofuje się na parking, ale ani myślę odpuścić. Może salami z chlebem uda się nabyć, a jak los da to może jakieś piwko albo wino się znajdzie. Bar w środku wygląda tak.

IMG_1193.jpg

Za pomocą mieszanki angielskiego i niemieckiego, przy czym gość odpowiada po francusku albo włosku, dochodzimy do porozumienia. Z początku szło w las bo chciał robić kanapki, ale jest kawał salami, ser owczy, tu na trop naprowadził mnie za pomocą dźwiękonaśladownictwa, no i czerwone wino. Woła mnie jeszcze na zaplecze, żeby zapytać ile chcę wina, wskazując na dwie półlitrowe butelki pet. Kiwam głową, ze będzie ok i już wiem, że jadę dokąd się da, bo poranek może nie być lekki. Szynkarz zawija jedzenie w torbę papierową i całość waży chwilę w ręce. Moment jak z filmu. Przewija mi się przez głowę: pewnie ze 20 albo może 30 będzie winszował, ale myślę co tam, więc cały czas szczerzę się jak głupi do sera! W sumie adekwatnie do sytuacji Zapada wyrok ... 9 ojrków. Czad. Jedzenia jest na 2a dni. Więcej bym w supermarkecie zapłacił, a wszystko okazuje się wyśmienitej jakości. Salami jest nie w pełni dojrzałe, z bardzo dużych kawałków mięsa w kiszce. Wino pyszne i takiż sam ser.
Dalsza droga, to dość szorstka droga górska pomiędzy pastwiskami. Gdzieniegdzie widzę przyczepy albo tamtejsze "bacówki". Jest koniec dnia i nawet psy nie mają ochoty na gonienie za mną z zamiarem odgryzienia kończymy. W pewnym momencie wjeżdżam na teren kamieniołomu. Widzę zjazd na wyrobisko i zaraz podjazd po drugiej stronie, oba dość strome. Na przeciwnej flance stoją robotnicy, widać zwijają się. Chwilę myślę, ale machają rękami przyjaźnie, żeby jechać, więc przejeżdżam. Wyobrażam sobie, że wcześniej mogliby nie być tacy spolegliwi, bo krajobraz wskazuje, że kruszą materiał materiałami wybuchowymi.
Po dłuższej chwili chwili dojeżdżam do hotelu, który wygląda jak resort narciarski w remoncie. Miejsce nazywa się Rocce Bianche, i z parkingu oferuje spektakularny widok na dolinę. Zdjęcie niestety nie oddaje piękna tego miejsca.

IMG_1200.jpg

Kontent, popełniam jeszcze samojebkę, no bo z flagą i w ogóle ...

IMG_1198.jpg

Wyjazd z tego miejsca jest dziwny. Znaki wskazują, że droga jest zamknięta dla motocykli, więc stoję, pewnie z rozdziawioną japą, pod znakiem który jest bardzo wysoko. Na 100% wyglądałem jak dziecko, przed pomnikiem samolotu Dostrzega to lokales w pandzie, i pokazuje żeby jechać. Kciukiem w górę dziękuję a on pozdrawia ręką.
Około 19:00 prawie decyduję się na biwak na dzikusa.

IMG_1201.jpg

Choć miejsce jest piękne, niestety nie ma nigdzie w około wody. Dodatkowo jest dopiero 19 a przecież wiozę litr czerwonego. Rezygnuję i jadę dalej. Dzień kończę około 21 na na campingu w Paesana. Po rozłożeniu się, słyszę polskie głosy. Chłopaki przyjechali wspinać się. Mają w srocz sprzętu wspinaczkowego i tyle żarcia liofilizowanego, że chyba planują zostać na miesiąc. Już cieszę się na wieczorną biesiadę, niestety panowie twierdzą, że muszą się kłaść, bo jutro rano ruszają w góry. Zwiedzony, odkrywam jak pyszne wino sprzedał mi szynkarz, co wymiernie poprawia mi nastrój. Idę

Ostatnio edytowane przez zylek : 24.01.2021 o 13:55
zylek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem