kiedyś nawet nad ranem udało mi się obudzić w tym ognisku w ciepłym popiele. bo spadłem z ławki, na której zasnąłem. faktu uściśnięcia planety nie pomnę.
i to nie ognisko mnie obudziło a jakiś sk#$%^&*, który hałasował motocyklem o 5.30 - osobnikiem okazał się Beddie, który wyjechał w nocy offem z Krakowa...
okazało się wtedy również, że na stołach, które stały nieopodal stoi niemal cała flaszka łiskacza i NIKT nie zgłasza do niej pretęsji.
patologiczny początek dnia.
a potem otworzyli bar, zimna perła i ciepły bigos z dokładką.