Zastanawiacie się pewnie o co chodzi

z tym tytułem.
I czy przystoi elektrycznemu pojazdowi wchodzić w tak zacne grono ofrołdowych podróżników

i pisać tu relację z podróży i to samochodem ELEKTRYCZNYM po (jak mniemam w większości) dość dobrym asfalcie.
No cóż, zaryzykuję....
Mamy tu w Wielkiej Brytanii coś co się zowie "bank holiday". Nazwa taka, bo od kiedy ją wymyślono w 18 wieku, właśnie banki były zamykane w te dni. Zostało tak do dziś i owszem banki i sklepy (niektóre) są zamknięte, ale słowem jest to dzień ustawowo wolny od pracy. Zazwyczaj są one skorelowane z weekendami.
Maj to taki miesiąc, że są aż dwa "bank holideje": na początku miesiąca (coś jak weekend majowy w PL, ale tylko poniedziałek 3 maja) i na koniec miesiąca (poniedziałek 31 maja).
Podróżowanie w obecnych COVID-owych czasach jest wyzwaniem. Ale UK sobie nieźle z COVID-em radzi i w planach po 17 maja jest otwarcie praktycznie wszystkiego z muzeami, hotelami, restauracjami serwującymi wewnątrz itp. Będzie też można poruszać się bez ograniczeń między krajami Zjednoczonego Królestwa. Dla niewtajemniczonych każdy z krajów: Anglia, Walia, Szkocja i Irlandia Płn ma swoją politykę COVID choć generalnie zasady są zbliżone. Podróże zagraniczne są nadal de facto na dzień dzisiejszy zabronione.
W związku z powyższym jedyną opcją jest "staycation" czyli urlop wewnątrz kraju. Te wszystkie lockdown-y spowodowały, że musimy się, gdzieś wyrwać, odpocząć choć chwilę i „podładować akumulatory” (w przenośni i dosłownym tego słowa znaczeniu też). Kochamy Szkocję i mimo dalekiej drogi z południowego wybrzeża Anglii, zawsze z chęcią tam wracamy.
Padło więc, że jedziemy na Isle of Skye (gdzie jeszcze nie byliśmy) czyli największą i położoną najbardziej na północ wyspę w archipelagu Hebrydów Wewnętrznych. Jak więc widzicie nie będę przerabiał ID.3 na hybrydę, tylko ID.3 ma nas tam zabrać korzystając z prądu. Będzie to niestety, ze względu na pracę i szkołę Młodego, dość krótki wypad: 2 weekendowe dni na wyspie plus po jednym dniu na dojazd.
Po decyzji gdzie jedziemy, zacząłem szukać kwatery. Skye to dość popularna miejscówka turystyczna, a my chcieliśmy zaszyć się gdzieś, gdzie nie ma tabunu ludzi. Jest obawa, że każdy w UK, jak już będzie można, będzie chciał gdzieś pojechać. I na Skye też mogą być tłumy. Szukaliśmy też jakiegoś charakterystycznego, szkockiego lokum i padło na chaty w małej wiosce Elgol w południowo-zachodniej części wyspy.
Chyba bardzie klimatycznego lokum nie dało się wybrać. Chata to typowy szkocki, kamienny i kryty strzechą „blackhouse”. Ale w środku jest wszystko co dusza zapragnie: w pełni wyposażona kuchnia, kominek, internet (na końcu świata!) i właścicielka nie ma problemu z goścmi z psem. Koło domu pasą się „highland coo” i podchodzą jelenie. Słowem ideał!

Tak więc za ciutkę ponad miesiąc jedziemy na Skye!!! Zaraz, zaraz: a jak tam dojazdem i ładowaniem EV.
O tym już wkrótce …