11 czerwca.
Wylatujemy wieczorem z Okęcia, przesiadka w Stambule i rankiem jesteśmy w Biszkeku.
Rafał zgarnia mnie po drodze szybka kontrola i piwkujemy na lotnisku czekając aż Michał dojedzie z Poznania.

Michał dociera i pakujemy doopy do samolotu.

Tureckie linie są spoko. Pasza jest dobra a samoloty wygodne.

Pierwszy lot do Stambułu jest krótki , ledwie 2 godzinki i meldujemy się na lotnisku.

Jak chcecie dobrego kebsa to ten lokal sobie darujcie. 15 ojro za gównianego zawijasa z frytkami i piwo.

Szybki transfer na kolejny lot.

No i lecimy dalej.

Coś tam udało się na szczęście kimnąć na pokładzie więc łatwiej będzie się zaaklimatyzować w Biszkeku.