Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20.07.2021, 09:06   #228
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 11,107
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 7 miesiące 1 tydzień 10 godz 54 min 50 s
Domyślnie

17 czerwca

Rankiem obczajam dokładniej okolicę bo jakoś wieczorem nie było za wiele czasu. Całkiem przyjemny rejon.


No ale nie ma co pieprzyć tylko trzeba zapierdzielać. Mamy dotrzeć do Enilcheka a po drodze mamy dość wysoką przełęcz, która po mapie wydaje mi się z gatunku tych chooyowych czyli będzie zimno i coś kapnie. Śnieg, deszcz czy grad to nie wiadomo ale mam przeczucie na fakap.
Na początku mamy asfalt który dalej przechodzi w szutrówkę.

Całkiem ładnie i nie ma w końcu tego gorąca.




Mozolnie wspinamy się na przełęcz. Kawałek się jedzie ale podjazd jest bardzo łagodny. Nawet nie ma wielkich serpentyn tylko raczej łuki.

Pogoda się oczywiście kasztani.

Nie ma tragedii. Zimno jak w psiarni i pokrapuje ale znośnie.

Na dojeździe do szczytu leży trochę śniegu ale da się przebić.

Zjeżdżamy w dół żeby złapać jakieś promyki Słońca.


Dolina jest dość ciasna i dopiero na dole się otwiera szerzej.



Zatrzymujemy się na poście. Kontrola permitów i lecimy dalej.





Ogólnie jest bardzo ładnie i nie jest gorąco.




Rzeka raz z jednej strony, raz z drugiej. Zbliżamy się do Enilcheka.


No i jest.


Wygląda jak po katastrofie nuklearnej. Niesamowity widok.




Pewnie tego nie widać ale wszędzie wokół na zboczach gór otaczających miasto jest pełno ścieżek w górę. Serpentyny są niemal wszędzie czyli tam coś się dzieje lub działo.
Mijamy miasteczko i lecimy dalej na ciepłe źródła. Tam mamy w planie zabiwakować a jutro kupić paliwo i zapuścić się gdzieś w głąb doliny. Tej lub Elwoodowej. Zobaczymy. Dolatujemy do miejsca gdzie mają być te źródła ale ich nie widać. Trochę kombinujemy i w końcu udaje się znaleźć zjazd. Trzeba zjechać w dół prawie do samej rzeki.
Zjazd jest do dupy. Dość stromy i luźne kamienie. Na dole wjeżdża się od razu w piach, taki dość sypki. Dolina jest dość szeroka i leci stromym kanionem. Widać że woda tutaj potrafi rwać całą szerokością doliny. Michał ma lekkie obawy co do wahania stanu wody bo miejsce na biwak jest może metr nad taflą wody. Będziemy obserwować zmiany. Namierzam kilka dużych głazów w rzece, które wyznaczam jako punkty obserwacyjne. Jak znikną pod wodą to będzie znak że trzeba spier….
Tutaj widać część zjazdu.

Rozkładamy biwak.

Ciepła woda wybija ze skał po prawej.


Pakujemy się do wody.


Oczywiście cebulaki że ze świecą szukać. W tej wannie woda jest gorąca. Należy ominąć ten zbiornik i następny a potem wejść do wody tuż pod skałami. Tam woda ma niższą temperaturę i jest znacznie przyjemniej.

Woda spoko ale trzeba się posilić.

I kolejna sesja.


Dość szybko zapada zmierzch i odpalamy ognisko na gównie.

Jakiegoś gorąca nie ma. Zrobiło się chłodno a Biszkek się skończył.


Zauważamy, że do źródełek robią się pielgrzymki. Małe grupki po 3-4 ludków. Jakby skończyli pracę i po robocie skoczyli na gorącą kąpiel. Wiele ich nie ma i nikt też nawet nie podszedł. Omijali nas niewygodną drogą po kamerdolcach, szerokim łukiem. Dość dziwne jak na tutejsze obyczaje. Z reguły zawsze ktoś przyłazi z pytaniami kuda i otkuda. Tym razem nic z tych rzeczy.
Nie mamy wiele gówna na opał, patyki się dopalają, dzień się kończy.
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem