Wklejam Wam babską opinie o crf300rally.
Chyba będzie do sprzedania jak coś.
Opinie nie moja
,,#CRF300rally - Ciężko Rusza Franca ;-)
Ściema nr 1. Pierwszy bieg.
Jedynka nie istnieje, zupełnie jest niepotrzebna, mogę ją porównać do pierwszego biegu w ciężarówce.
Ściema nr 2. Wydech / dźwięk...
Wyje, syczy, ryczy a przez euro5 dźwięk ten przypomina wycie Czupakabry po nieudanym polowaniu. Dla mnie must have jazda z muzyką w intercomie. Dźwięk jest nie do zniesienia dla moich uszu2. Tyle, że ja kocham dźwięk i mam dość wysoko postawioną poprzeczkę w tej kwestii. W sumie mogłabym wrócić na chwilę do mojego ex wyłącznie po to, aby posłuchać dźwięku jego corvette więc jestem totalnie skrzywiona w tym temacie a moja opinia jest baaardzo stronnicza.
Zatyczki powinny być na wyposażeniu standardowym.
Ściema nr 3. Ruszanie z dwójki stało się standardem. Wystarczyło przytrzymać na wysokich obrotach i strzelić ze sprzęgła. Spokojnie, nic się nie stanie, na żadne koło nie wskoczy, nie zerwie, nie szarpnie. Testowałam ruszanie z trójki - też się da...
Ściema nr 4. Sprzęgło....
Klamka sprzęgła nie posiada regulacji. Dosięganie do niej jest opuszkami palców. Jak na Hodnę przystało, przy paciaku rączka wygięła się w łuk, gdzie już zupełnie nie sięgałam do niej. Podczas jazdy biegi zmieniałam bez sprzęgła. Nie ma quick shiftera, ja nie mam z tym problemu, jednak zupełnie nie polecam komuś, kto nie słyszy silnika. Zakres jest dość wąski, szczególnie w górę. Skrzynia - zębatki są bardzo delikatne i bardzo łatwo można je zjechać. Dodatkowo wariował mi wyświetlacz biegów, ot, ma taki gadżet, wydaje się, że zmiana biegów bez sprzęgła rozwalała mu system i okazywał mi swój fuck off.
Co do jazdy i już bez ściemy made by Honda a opinia made by Irmina, jak na Hondę przystało, cokolwiek zaczyna się dziać w górnym zakresie obrotów. I tak łopatologicznie tłumacząc, opanowanie jazdy z obrotami pow. 4 tysięcy pozwala poczuć, że się jedzie, toczy. Zakres obrotów 4-5,5 tyś obrotów na 3 i 4 biegu - prędkości między 65 a 85km/h pozwala jako tako śmigać, w miarę przyspieszać, w miarę dynamicznie się reagować. 0,
Jest dość wysoka, choć miło zaskakuje, gdy już dupa na niej siedzi. Jest bardzo miękka a sam zawias można regulować - według sprzedawcy, klucz znajduje się w narzędziówce, ( w teorii). W każdym razie, gdy posadziłam już swoje utyte dupsko, dynamika zawieszenia spokojnie pozwoliła dosięgać na liścia nóżkami.
Mam 170cm stojąc na prawej nodze i 168cm stojąc na lewej.
Jeśli więc mamy opanowane prawidłowe wsiadanie z podnóżka, spokojnie 160cm babka sobie poradzi, ( po trzeźwemu ;-) ) pod warunkiem, że posiada nieco ciała do kochania, masa ciała w tym przypadku zrobi robotę. Niestety ruszanie z podnóżków i składanie stopki bocznej wraz z ruszaniem jest trudne, jej wyprofilowanie nie pozwala "pyknąć" jej i ruszyć. Jednak do opanowania. Gwizdłam parę razy próbując to zrobić, ale to może być problem tylko u mnie z uwagi na pokiereszowaną lewą girę.
Tyle z ruszania.
Nie wiem jaką producent podaje prędkość maksymalną. Mi poszła 145km/h z licznika, z lekkiej górki. Jak na Hondę przystało, licznik przekłamuje. 100km/h to 92km/h. 7 różnicy ale już przy 125km/h było już 12km/h różnicy. Przy tych 145 licznikowych, google pokazywał 130.........2
Tak do 120km/h leci spokojnie, bez dyskomfortu. Powyżej 125km/h zaczyna się wkurzać i drgać a pow. 130km/h dygota jak blondynka nocą na cmentarzu.
Zrobiłam dotarcie przeglądowe ( 1000km) nad morze i z powrotem bocznymi drogami, leciałam na Huską 701 i nie odczułam różnicy w dynamice jazdy. Choć zależy to od kierownika. #ER24 robiłam również za Huską 701, tyle, że nówką i tutaj miałam problemy aby utrzymać tempo. Leciałam też za Afrą 1000, KTM 450, KTM 250 i paroma innymi, pomijając moje umiejętności a raczej ich brak do jazdy w terenie, myślę, że jeśli pizda jedzie czymkolwiek to CRF300R da radę ale jeśli ktoś ogarnia sprzęta to CRFa nie da rady za niczym. Brak mocy, brak momentu. Zawsze będziemy ta pizda, która odstaje i blokuje tempo.
Problem, który doprowadzał mnie do szału, to ruszanie z piachu lub dynamiczne przyspieszenie w piachu, błocie. Jakieś tam skręty, zabawy bokiem czy ruszanie po wypierdoleniu się w kopnym piasku graniczyło z cudem. Pewnie brakuje mi umiejętności tyle, że KTM450 czy moją Afrą, szło mi jakoś tak lepiej a CRF brrrrr i uj, piach ją pokonał. Moc to moc.
Argumenty, że ja jak nie mam pod nogą momentu i mocy to mnie nic nie zadowoli, nie przemawiają za mną.
Lubię zapierdalać, zapierdalać nie znaczy osiągać wysokie prędkości, tylko osiągać zajebiste szybkie przyspieszenie.
To jak z punktem G u kobiety, jak nie trafisz to możesz się spinać i wypruć inwencją twórczą podczas seksu a i tak orgazmu nie będzie. Tyle w temacie mądrale ;-)
Plastiki - boczki, są z kilku elementów. Niby fajnie - tyle, że złapałam jakiegoś bocznego ślizga i cały bok się rozpiął i przesunął ok 10cm do tyłu. Zmodyfikowałam swój patent oklejenia power tape i skleiłam boczne owiewki w jedną całość. Po spektakularnym ( ponoć) locie w kukurydzę, 3 dnia rano imprezy, po wieczorze w którym przegrałam zakład ( fuck), choć po pijaku się nie powinno liczyć, owiewki sklejone w jedną całość wyskoczyły jakoś zgrabniej. Po analizie na koniec, dochodzę ( do wniosku, nie orgazmu), że pozornym, słabym punktem są zaczepy - spinki. Przyjęły całą amortyzację spotkań z gruntem i pozwoliły owiewką pozostać w swoich całościach. Niestety nie miałam zapasowych. Power Tape zrobił robotę.
Z innych tematów, dość fajnie jest rozpracowany środek ciężkości. CRF prowadzi się lekko i dość łatwo do sterowania jej nogami. Ja jechałam z torbą #Enduristan - swoją droga zajebista sprawa, polecam, można ją zamontować na wszystkim - utopiłam ją w rzeczce i do środka się nie nalało nic :P, w mojej torbie oczywiście były kamienie pamiątkowe i super dociskały tylne koło. Nie za mocno, nie za słabo, choć i tak koło po tych polach i trawach na dziurach mi latało i boksowało.
Waga.... ta k..rwa waży 150 coś na sucho. Plus 12/ bak, jakieś 4l płyny, smary, butelka wody, narzędziówka, pierdolety i jak nic wyjdzie 180kg. No kufa sory, Honda serio? Dwadzieścia coś kucy i tyle wagi? To jak gruba baba na cienkich nóżkach.
Ogólnie, to CRF 300 jest świetnym motocyklem dla kogoś, kto zaczyna przygodę z motocyklami. Nie tylko w offie, w jeździe wokół komina czy po mieście sprawdzi się. Myślę, że do nauki w offie, takim mocniejszym niż nasza nomen, omen świetna ścieżka dydaktyczna pt. TET Polska, również to świetny motocykl ... z jednego prostego powodu... pod gazem nie ma nic a więc nic nas nie poniesie......
aha, w narzędziówce zmieści się kebab..
aby dostać się do aku, należy zdjąć boczek. Ładowanie pod gniazdo wyprowadzone jest pod lewą lampę. Pałąk na mocowanie telefonu / navi jest zbyt mały na coś więcej niż sam fon. Do ram-a przyda się przedłużka. Ma też inny bajer - zamek na kask, choć w takim miejscu, że potrzeba niezłej gimnastyki aby go przypiąć. Zbyt mocno schowany jest po zadupek i przy krótkim pasku, kask ledwo się mieści.
No i jest na dętkach... Wiecie kto przerabia koła na bezdętkowe więc luz ;-)
Ogólnie to ma dużo niepotrzebnych - potrzebnych bajerów, raczej do komfortu niż niewygód. Totalnie nie dla mnie.
To wszystko złożyło się na moje rozczarowanie tym motocyklem. Pamiętaj jednak, że ja jestem dziwna, potrafię się wymyć w kałuży błota w lesie, za paznokciami częściej mam smar niż lakier, na większość rzeczy w życiu mam wyjebane, nie robię awantur gdy facet wraca pijany w nocy, nie rozróżniam cienia od podkładu, bardziej interesuje mnie randka w garażu niż kolacja przy świecach. Tak więc wychodzi na to, że jest to perfekcyjny motocykl dla perfekcyjnej kobiety.
Dla tych grzecznych, bo te grzeszne lubią inne zabawki ;-)”
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk