Prawda jest taka, że podniesienie to zgniły kompromis. Nie mówię, że pod względem środka ciężkości jest lepiej, bo nie jest. Żadne poprawianie fabryki i myśli inżynierskiej nie wychodzi na dobre. Ale co zrobić, jak brakowało mi prześwitu i lepszej pozycji na moto. Pamiętam, jak z przedłużką 2.5 było za wysoko i jak często brakło podparcia, bo jest nieprzekraczalna granica panowania nad motocyklem czy to w jeździe, czy stawianiu do pionu z podnóżki, czy zwykłym przetaczaniu. Walący się motor jest wredny i bezwzględny. Nie zamierzam się umartwiać. Ten złoty środek to odczucie przyjemności z użytkowania. Koledzy zwrócili w niedzielę uwagę, że w trudnym terenie mniej wstawałem na podnóżki dla poprawienia trakcji. Nie, Robert, to nie ze starości

, po prostu nie czułem takiej potrzeby. Czułem się bardziej stabilnie i chętniej odkręcałem manetkę. Wiadomo, wszystko w zakresie 230kg kloca.
Jak mi zbrzydnie i zabraknie sił łatwo wrócę do oryginału.