Kulas po koźle ze skręconym (?) kopytem też już dochodzi do siebie w domu, zimne kompresy, gira w górę i może tak źle nie będzie, zobaczymy na dniach. Dzięki Pany i Panweki za wczorajszą pomoc w rozbiciu wigwamu oraz przerzucenie wr'ki z jeepa na busa no i jak zwykle za wyborne towarzycho :> Foty później jak się ogarnę.
PS: poszukiwane czerwone śledzie od namiotu MSR, sztuk 3, ktoś pożyczył i nie zwrócił a nie bardzo pamiętam kto, za mocno chyba znieczulony po degustacjach byłem :P
|