Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04.12.2021, 23:01   #34
_-aska-_
 
_-aska-_'s Avatar


Zarejestrowany: Oct 2018
Miasto: Warszawa
Posty: 442
Motocykl: Yamaha Radian&WR250F
_-aska-_ jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 3 dni 11 godz 33 s
Domyślnie

No dobra, lecimy z tym koksem!

DZIEŃ 5

Zgodnie z ustaleniami zaczynamy powrót do domu. Trasę modyfikuję tylko na tyle, żeby już ludziom przez zboże nie przelatywać... Może mało ambitnie tak wracać po własnych śladach, ale skoro trasa jest tak piękna, to po co kombinować? Zwłaszcza, że regeneracja sił poszła nam raczej tak sobie. Żegnamy się więc z Kownem.
1.jpg

Pogoda dopisuje, trochę nawet za bardzo, bo w związku z upałem dość szybko kończy nam się picie i Maciek odmawia przerwy na zwiedzanie opuszczonego gospodarstwa - nadal żałuję, że jednak nie poświęciliśmy na to chwili.

2.jpg
3.jpg
4.jpg
5.jpg
6.jpg
8.jpg

Znowu przejeżdżamy przez podwórko miłych Litwinów, znowu wzbudzamy entuzjazm ich zagrodowego pekińczyka.

gosp1.jpg
gosp2.jpg

Gdzieniegdzie natykamy się na własne ślady, które zostawiliśmy jadąc przez błoto, które niedługo później zastygło w upale zachowując wzór kostek do czasu następnego deszczu.

13.jpg
14.jpg
15.jpg
16.jpg
17.jpg
17a.jpg
18.jpg

Przekazuję kamerę Maćkowi, żeby urozmaicić nieco ujęcia Wprawdzie pożałowałam tego w momencie, kiedy akurat jechałam jako druga i przejeżdżaliśmy obok gospodarstwa, z którego wyleciały 3 małe teriery, takie białe w brązowe łatki, i skubane wyglądały przekomicznie, kiedy tak pędziły za XRką próbując użreć ją w oponę

Potrzebujemy też pilnie uzupełnić zapas płynów, więc na googlu próbuję znaleźć jakiś sklep. No ni ma. Nie mamy pańskiego sklepu i co nam pan zrobi? Uznaję więc, że spróbujemy znaleźć sklep z największej z mijanych przez nas miejscowości. Czyli Świętojeziory, liczba mieszkańców 274.
sklep.jpg 17
Jakichkolwiek znaków na sklep oczywiście brak, więc idę na żywioł, na podstawie widoku na mapie dochodzę do wniosku, że to powinno być tu w lewo i tak oto wśród uroczych drewnianych domków trafiamy na uroczy drewniany domek z jakimś jednym słowem na szyldzie. Bingo!

Po drodze natykamy się na wycinkę drzew. Na drodze stoją ciężarówki załadowane drewnem, uznaję, że z prawej jest jednak odrobinkę więcej miejsca i próbuję się przeciskać. Niestety auto z przodu stoi akurat bliżej prawej, więc zjeżdżam na lewo, a tam otwarte drzwi szoferki Nieładnie tak komuś ruszać samochód, a może w środku zostawił kluczyki i mu je zatrzasnę? Uznałam, że jakoś się przecisnę pod otwartymi i w tym momencie nadbiega z tyłu miły człowiek i zamyka drzwi. Bardzo panu dziękujemy!

9.jpg
10.jpg
11.jpg
12.jpg

W ogóle od rana miałam dylemat moralny. Kiedy przed urlopem rozmawiałam z szefem o wyjeździe, pytał dokąd i którędy jedziemy. Jak zobaczył trasę, to stwierdził, że "o, a tutaj obok Sejn to my będziemy w łikend". Wtedy powiedziałam, że "haha, w łikend to my będziemy na Łotwie". Tymczasem jest piątek, a my wieczorem będziemy jednak z powrotem w Polsce. Zastanawiam się więc czy wypada czy nie wypada... Relacje mamy bardzo dobre, no ale może jednak nie wypada?

Znowu robimy postój nad jeziorem Duś. Tym razem rozbijamy się nad samym brzegiem. Woda jest niesamowicie wręcz przejrzysta, słoneczko praży, postanawiamy się więc trochę pomoczyć przed dalszą podróżą. Są tam też śmieszne rybki, które pływają za człowiekiem jak podwodne pieski. No dobra, wiem, że chodząc wzbijamy to, co leży na dnie i rybkom łatwiej wyłapać takie pływające pyszności, ale i tak uważam, że to urocze.
19.jpg
20.jpg
21.jpg
22.1.2.jpg
23.1.2.jpg
24.1.2.jpg

W końcu uznaję, że trudno, najwyżej odmówi, z roboty zwolnić nie powinien i przed 16 piszę do szefa z pytaniem czy oni tam u siebie będą już w piątek czy dopiero w sobotę. Będą wieczorem. A możemy Wam się rozbić na jedną noc w ogródku? Tam, gdzie oni nocują, niestety nie, ale zostajemy przydzieleni do ogródka pod domem przyjaciół rodziców dziewczyny mojego szefa.
Spokojni o nocleg delektujemy się jeszcze chwilę ciszą litewskiego jeziora, ale kiedy nieopodal zaczyna rozkręcać się jakiś festyn z litewskim odpowiednikiem disco polo, pakujemy bambetle i lecimy dalej.

26.jpg
27.jpg
29.jpg
30.jpg
32.jpg
33.jpg
34.jpg

Postanawiamy też, że dłuuuuugą piaskową prostą pod granicą ominiemy zgodnie z moim pierwotnym planem - dzięki temu uciekniemy z niej już po ok. 100-200 metrach. Ale ja przecież nie umiem manewrować na piasku... W ostatniej chwili zerkając na mapę decyduję, że nie skręcimy w piach, tylko przetniemy tę drogę i znajdziemy sobie jakiś miły leśny dukt za nią. Dlatego uważam, że Locus jest super. Zresztą w ogóle nie używam go w trybie nawigacji, bo wtedy pojawia się gruba różowa krecha, która zasłania niuanse tuż przy drodze. A tak, kiedy po prostu widzę na telefonie mapę z narysowaną ścieżką i z moją lokalizacją, to mogę sobie na bieżąco w trakcie jazdy wprowadzać korekty.

Tym sposobem całkiem długi kawałek lecimy wzdłuż słupków granicznych

slupek graniczny.jpg

- i tu anegdotka. Mapa googla pokazuje faktycznie lot wzdłuż granicy, ale według zapisu z Locusa byliśmy niemal kilometr na wschód od niej Trochę im się Polska zmniejszyła na korzyść Litwy ��

mapa.jpg

Jeszcze tylko skręt w prawo i jesteśmy w kraju ojczystym.

granica.jpg

Wpadamy jeszcze do Sejn na tankowanie i szybkie zakupy, nawet piwo na wieczór kupiłam, żeby się zrelaksować po drodze. Bazgram na szybko trasę z Orlenu do miejscowości, w której mamy się stawić - okazuje się, że offroad zaczyna się natychmiast za parkingiem Stokrotki. Później nieco zepsuli dobre wrażenie, bo spora część drogi to świeżutko położony beton (tak, beton). Cóż. To tylko kawałek.

35.jpg
36.jpg
37.jpg

Okazało się, że na miejsce dotarliśmy przed szefem mym, ale rodzice jego dziewczyny witają nas na miejscu i prowadzą do sąsiada, u którego pozwolono nam przekimać. Podziwiamy tereny, gadamy o pierdołach i wreszcie zjawia się też szef z rodziną i psem, którego wprawiłam w niezłą konsternację - bardzo się z pieskiem lubimy, ale zawsze widzimy się albo w biurze albo ewentualnie gdzieś na ulicy. A tu nagle ja? Tutaj? Jak to? Śmieszny był widok jak się w piesku miesza radość z niedowierzaniem.

Zakończywszy powitanie oni wracają do swojej miejscówki, a my do rozbijania namiotu - wreszcie się przydał i nie taszczyliśmy go bez sensu!

A teraz będzie lokowanie produktu - dmuchany materac od Majfrendów to naprawdę spoko opcja. Zwłaszcza jak już wypracowałam sobie sposób jak używać worka do nadmuchiwania.

materac.jpg

Na odchodne nasz gospodarz pyta jeszcze czy nie będzie nam przeszkadzało jeśli pogra sobie na fortepianie. Chwilę później przerywamy to, co robiliśmy, żeby po prostu poleżeć na trawie słuchając koncertu. Po całym dniu w kurzu i hałasie motocykli wydaje się to niemal surrealistyczne. No po prostu coś pięknego.

namiot.jpg

Po koncercie postanawiamy skoczyć nad jeziorko, bo wszyscy zachęcali, że woda ciepła i choć oczywiście możemy skorzystać z prysznica, to polecają też kąpiel w jeziorze. Tyle tylko, że słońce już zachodzi i przestało być gorąco, no ale ok, Prince marzy o kąpieli w jeziorku, ja jestem mniej entuzjastycznie nastawiona, ale zobaczymy. Po drodze jeszcze mizianie konika i meldujemy się na pomoście.

konik.jpg
pomost.1.2.jpg
jeziorko.jpg

Jest pięknie, ale już chłodno, woda czarna i ja stanowczo odmawiam kąpieli. Maciek też jakoś stracił zapał Dłuższą chwilę delektujemy się spokojem i ciszą, którą przerywają pojawiające się nagle krzyki córki szefa i jej koleżanki - ekipa też wpadła na pomost witać się z jeziorkiem. Dorośli z pomostu, dzieci jak to dzieci, krzycząc i skacząc do wody. Chwilę pogadaliśmy o otaczającej nas rzeczywistości i zarządziliśmy odwrót do bazy. Tego wieczora jednak prysznic wygrał z jeziorkiem.

ksiezyc.jpg

Na werandzie zaczęła się posiadówka i zastanawialiśmy się co robić, jak żyć. Czy wypada się wprosić? Czy może jednak wypić piwo i odpalić Netflixa? A może przeanalizować trasę na następny dzień - czy dalej wracamy po śladach czy może spróbować ten odcinek polecieć TET? W efekcie po jakichś 3 minutach od kiedy wróciłam do namiotu po prostu tracimy przytomność.

Piątego dnia pyknęło nam równe 200 km.
Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg 7.jpg (302.7 KB, 8 wyświetleń)
Typ pliku: jpg 25.jpg (288.0 KB, 9 wyświetleń)
Typ pliku: jpg 28.jpg (341.2 KB, 9 wyświetleń)
Typ pliku: jpg 31.jpg (198.2 KB, 12 wyświetleń)

Ostatnio edytowane przez Novy : 31.01.2022 o 18:46 Powód: Obróciłem zdjęcia
_-aska-_ jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem