Ja też się cieszę że AJP pojechałem a nie afrą (płakał bym chyba jak dziecko

, oesy i teren jak dla mnie wymagający pod względem kondycyjnym- szczególnie sobotni, niestety musiałem w sobotę po pierwszym oesie zjechać na chatę bo córka miała komunię- ciekawe czy bym podołał

. Podobne mam odczucia że poprzednie edycje, szczególnie zeszłoroczna jednak bardziej się wpisywały w mój zamysł rajdów.
Szeryf campu- był specyficzny

Jedzenie rzeczywiście powtarzalne- za te opłaty mogło by być lepiej, ale nie ma co narzekać.
Szkoda, że nie ma oficjalnych wyników oesu nocnego bo wydaje mi się ze poszło mi nie źle.
Powtarzalność tras rzeczywiści trochę rozczarowała, tym bardziej że co niektórzy mocno skracali

Brakowało błota

Fajnie było spotkać stare mordki i poznać nowe twarze.
Była to chyba też najbardziej szkodowa edycja w pierwszy dzień połamało się chyb 6 osób....