Ja tam się nie znam ale … zorganizowanie spotkania o ilości uczestników przekraczającym liczbę fafnaście jest mega logistycznym przedsięwzięciem. Moim zdaniem tego nie da się przeprowadzić w 100% charytatywnie tym bardziej, że ryzyko organizatora dotyczące wystąpienia nieprzewidzianych kosztów jest znaczne /raczej na 100% w takiej masie znajdzie się jakiś „grafiki”, który pomaluje pensjonat ewentualnie inny „elektryk” potrafiący pozbawić „prundu” połowę populacji gnieżdżącej się w przyległych do miejsca imprezy zabudowaniach ewentualnie trzeba będzie zapłacić za szkody w uprawach lub inwentarzu albo pokryć inne roszczenia autochtonów w tym tych mundurowych/. Co do kasy i konieczności dokonywania przedpłat to raczej uważam za normalny fakt wystąpienia konieczności dokonania „płatności z góry” - jak niby inaczej to sobie wyobrażacie

że organizator poniesie pełne koszty rezerwacji barłogów, przygotowania paszy i innych a my przyjedziemy albo i nie /bo np. będzie padało albo złapie nas sraczka/ na gotowe i wtedy w przypływie litości mu zapłacimy

Mikołaj jest raz w roku więc na takie prezenty nie ma co liczyć a poza tym ktoś kiedyś zdefiniował ubezpieczenie jako rozłożenie wspólnego ryzyka na wiele podmiotów /w tym, przypadku ryzykiem może być np. ta cała aura czy stan zdrowia Naszej pociechy/. Kolejny temat to „dysonans poznawczy” czyli po ludzku rozbieżność oczekiwań. Ja tam pod namiot nie pojadę bo po jakiego ch... mają mi mrówki w gacie zaglądać skoro za trzy-cztery dychy zalegnę sobie w suchym wyrze, które jak się nie schleje zbytnio będę mógł nawet pościelić zaś kilku innych afrykanerów na taką postawę powie „stanowcze i kategoryczne NIE” - jebać luksusy !! i aksamity !! my chcemy w IziTencie spać i swobodnie kwiatki wąchać !! Wszystkich trzeba zrozumieć co wcale nie znaczy, że wszystkim dogodzić, to organizator stawia warunki a reszta musi się do nich dopasować lub zrezygnować z uczestnictwa a nie srać po krzakach i liczyć na zlitowanie ”czy mogę przyjechać w sobotę i spać pod prysznicem

wezmę śpiwór i worek na śmieci a zjem to co ze stołu spadnie … „. Wiem, że nie wszyscy mają z górki ale nie pierd... bo jak stać mnie na konia i wóz to na bat też trzeba kilka zeta wyskrobać, daję głowę, że wszyscy ci którzy narzekają na koszty /do tej pory większość naszych imprez mieściła się w kwocie 200 zł. od pały/ potrafią w jeden wesoły weekend puścić równowartość rozpoczęcia czy zakończenia sezonu. Idąc dalej zupełnie nie rozumiem wycieczek w stylu „taki twardziel przyjechał samochodem”, toż mnie wali czym i jak kto dotarł, ważne, że dotarł i detergenty przywiózł. Co do twardości dupy i przybywania rożnymi środkami transportu mogą wypowiedzieć się ci którzy np. byli na marcowej Radocynie, gdzie część uczestników w sobotni dzionek robiła „snowofrood” na africach a reszta latała sobie na nartach i deskach korzystając z dobrodziejstwa okolicznych wyciągów co wcale nie przeszkodziło nam w wieczornym wspólnym upojeniu /Ja mam np. jednoosobową Afri i co

mam „starą” na lassie za sobą targać aby niektórym udowodnić jaką mam twardą i wodoodporna dupę

czy może pozwolicie przylecieć na spotkanie katamaranem z przyczepką

/ Kończąc pierd... stwierdzam: w okolicach kwietnia organizujemy spotkanie dla wszystkich chętnych !! miejscem tego spędu będą okolice Dukli !! program i warunki uczestnictwa podam w grudniu czyli „pod choinkę” !! Pozdrawiam Was i Wasze ... /co tam carva chcecie/