Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09.01.2023, 11:51   #8
_-aska-_
 
_-aska-_'s Avatar


Zarejestrowany: Oct 2018
Miasto: Warszawa
Posty: 442
Motocykl: Yamaha Radian&WR250F
_-aska-_ jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 3 dni 11 godz 33 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał Emek Zobacz post
Ja akurat byłem z powodu drobnej awarii motocykla a nie dla bunkrów. Nie miałem o nich pojęcia.
No tak, w takiej sytuacji to rozumiem. Zatem przy następnej drobnej awarii polecam zerknąć na bunkry

Z Lipawy wyruszamy dalej w kierunku Windawy, teraz już na spokojnie, nie spiesząc się donikąd, pogoda też zrobiła się bardziej łaskawa, świeci słońce, wiatr zdecydowanie zelżał, no żyć, nie umierać. Następne dni upływają nam więc na spokojnej podróży głównie asfaltem, choć nadal trafiają się szutry, co jakiś czas jak nam się znudzi, to zjeżdżamy nad morze. Głównym wyzwaniem jest ogarnianie zakupów, bo cywilizacji tam jak na lekarstwo, czasem przejeżdża się przez jakąś wieś, gdzie są 2 domy i stodoła, ale sklepy czasami dzieli kilkanaście albo i ponad 20 km. Dlatego na przykład na pierwszym kampingu spędzamy tylko jedną noc, choć było pięknie i ogólnie super i mieli przyjacielskie kozy - ale do najbliższego sklepu 17 km. A na rowerze jednak ciężko robić zapasy wałówki na kilka dni, więc jedzenia mamy tyle, żeby mieć coś na śniadanie i do podjadania podczas jazdy. Tym bardziej zdziwiona byłam następnego dnia, kiedy wyruszyliśmy w dalszą podróż i minęliśmy parę piechurów z pieskiem i wielkimi plecakami. Byli ok. 10 km za poprzednią wsią (bez sklepu spożywczego, za to ze sklepem z pamiątkami) i następne 10 km przed następną wsią (ze sklepem, do którego zmierzaliśmy)
47.jpg
48.jpg
49.jpg
50.jpg

Jeżeli chodzi ogólnie o jazdę, to nie będę się rozpisywać o pojedynczych dniach. Wycieczka była super. Pogoda dopisywała, jak padało to w nocy, w dzień - z wyjątkiem jednej krótkiej ulewy - totalna lampa. Temperatura ok. 20 stopni, więc idealna do jazdy, na plaży wiało, więc jednak za chłodno na plażing-smażing. Okolice piękne. Jechaliśmy w większości drogą asfaltową, ale ruch samochodowy minimalny, więc nie ma nerwów, że ktoś nas próbuje zabić. Nawet jak mijali nas w dość małej odległości, to (z nielicznymi wyjątkami) z prędkościami takimi, że nie wywoływali ataku paniki. Dobre wrażenie zniszczyli za to motocykliści zmierzający na międzynarodowy zlot motocyklowy w Windawie. Większość wyprzedzała nas z zachowaniem przyzwoitości, ale sporo głąbów przejeżdżało tuż obok z prędkościami zdecydowanie poza zakresem, który zapewniałby nam jakiekolwiek minimum komfortu - a przecież motocykl nawet nie musi zjechać na drugi pas, żeby zachować normalny odstęp, więc to po prostu kwestia bycia chu... chamem. No ale wracając do rzeczy miłych.

Łotwa jest naprawdę świetna. Przynajmniej ta wzdłuż wybrzeża. Mało cywilizacji. Dużo jagód. Gdzieniegdzie porzucone budynki. No sklepów mało, ale w sumie dla kogo miałoby być ich więcej? Dla wiewiórek i jelonków? Lasy fajne, bo czyste pod względem śmieci i nieposprzątane pod względem leżących drzew. Generalnie widać, że podejście jest takie: drzewo się przewróciło? No spoko, w sumie ładnie. Drzewo się przewróciło na drogę leśną? No spoko, wytniemy ten kawałek na drodze, a reszta niech leży, w sumie ładnie. Drzewo przewróciło się na ścieżkę? Spoko, w sumie ładnie, a nową ścieżkę wydepcze się wokół niego. Drzewo przewróciło się do morza? Spoko, w sumie ładnie. Ludzi mało. Za to gzy wielkości pięści i tak zawzięte, że potrafiły użreć nawet podczas jazdy. Kampingi fajne, bo nie zawalone ludźmi na sztywno. Na plaży przy jednym z nich znalazłam też pierwszy w życiu kamień ze skamieliną, więc radość wielka!
64.jpg
51.jpg
52.jpg
53.jpg
55.jpg
56.jpg
54.jpg
55.jpg
56.jpg
57.jpg
58.jpg
59.jpg
60.jpg
61.jpg
62.jpg
63.jpg
65.jpg
66.jpg

Podróż przebiegała luźno, z wyjątkiem dnia, w którym dojechaliśmy do Windawy, bo już do miasta wjechaliśmy dość zmęczeni i bez zaklepanego noclegu ("nie rezerwuj, bo nie wiemy czy dojedziemy!" meh... i po co było go słuchać?), a okazało się, że ten cholerny zlot motocyklowy jest właśnie na tym jedynym w mieści kempingu, z którego chcieliśmy skorzystać. W efekcie musieliśmy zrobić dodatkowe 15 km do następnego kempingu za Windawą, mnie dopadł zmęczeniowy kryzys i ogólnie zrobiło się nerwowo... Do tego po drodze asfalt był puszczony po górkach, chcieliśmy zrobić skrót przez las i wpakowaliśmy się w piękne, ale męczące jak cholera ścieżki... Na szczęście miejsce okazało się bardzo fajne i zostaliśmy tam na 2 noce, żeby móc zwiedzić miasto - do którego trzeba było znowu dojechać te 15 km, ale na powrót akurat mieliśmy farta, bo trafiliśmy autobus, którym pokonaliśmy większość drogi.
A Windawa (tak dla odmiany ) piękna. Idealne połączenie turystycznego miasteczka z odrobiną zgnilizny i rozpadu, czyli to, co tygryski lubią najbardziej ;D Plaża profesjonalnie urządzona, z koszami do siedzenia, drewnianymi alejkami, urządzeniami do ćwiczeń, toytoyami. A wszystko przy bardzo silnym wietrze, więc i tak większość ludzi leży na wydmach
67.jpg
68.jpg
69.jpg
70.jpg
71.jpg
72.jpg
73.jpg
74.jpg
75.jpg
76.jpg
77.jpg
78.jpg
80.jpg


No i mało brakowało, a zostalibyśmy w tym namiocie na zawsze, bo rano mieliśmy takiego gościa:
81.jpg
82.jpg
_-aska-_ jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem