Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02.03.2023, 21:59   #57
trolik1


Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 584
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
trolik1 jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 tygodni 14 godz 56 min 24 s
Domyślnie

Siedemnasty dzień: przełęcz Szandur

W nocy padał lekki deszcz, ale rano przejaśniło się i po śniadanku mogliśmy ruszać dalej. Na drodze nadal leżał całkiem fajny asfalt często jednak przetykany osunięciami skał i związanymi z tym remontami. Czasami trzeba było chwilę poczekać, aż koparki się uwiną z robotą, ale nie był to jakiś straszny problem.




Po około dwóch godzinach jazdy trafiliśmy do bardzo fajnej wioski - był w niej nie tylko sklep, ale też stacja benzynowa

Oraz młyn

Mieliśmy też okazję zaobserwować ubój rytualny kurczaków, ale nie będę tego opisywał. W każdym razie nie jem już kurczaków.

Jak się okazało to była ostatnia wioska przed przełęczą Szandur i dobrze się stało, że wzięliśmy tam paliwo. Później były jeszcze 2 czy 3 małe osady, ale już bez sklepu czy stacji benzynowej. Krajobraz stawał się za to coraz bardziej dziki i coraz piękniejszy

Po około godzinie od wyjazdu z wioski z paliwem wjechaliśmy po raz kolejny na tej wyprawie do motorkowego raju - nagle po którymś z zakrętów otworzyła się przed nami wielka, piękna dolina otoczona górami. Środkiem doliny wiła się błękitna rzeka wśród zielonych traw...i takie tam poetyckie dyrdymały:-) Zresztą zobaczcie sami

Za zakrętem otworzyła się kolejna dolina, potem następna... Modliłem się, żeby to się nigdy nie skończyło. Było po prostu cudownie, choć temperatura nie rozpieszczała. Niestety nic nie trwa wiecznie i w końcu zaczęliśmy wspinaczkę na przełęcz. Plus jednak był taki, że planowaliśmy wracać tą samą drogą - obiecaliśmy sobie więc nocleg w jakimś zajebistym miejscu!:-). Dolinki leżały na wysokości 3000mnpm, więc wspinaczka na przełęcz wiązała się ze spadającą temperaturą i słabnącymi motorkami. Na szczęscie jednak nie było tak źle



Po około godzinie wspinaczki dojechaliśmy do szczytu przełęczy i znaleźliśmy tam coś w rodzaju sklepu z miłym Panem, który poczęstował nas herbatą i chlebkiem oraz jakąś mieszaniną gotowanych warzyw na oleju. Było to niby smaczne, ale zasada była taka że unikamy oleju bawełnianego bo podobno źle działa on na nasze nieprzystosowane żołądki.

Tak więc wciągnęliśmy chlebek, popiliśmy herbatką i śmignęliśmy w dół przełęczy.
[YOUTUBEHD]WLh4VP6cXjI[/YOUTUBEHD

Zjazd z przełęczy nie był już tak fajny jak wjazd - jechaliśmy w większości po drodze wyżłobionej w zboczu góry, a w dolinie widać było schludne wioski. W jednej z takich wiosek wzięliśmy żarcie i wodę i zaczęliśmy szukać noclegu. Tym razem poszukiwania zajęły nam chwilę, ale w końcu się udało. Pod wieczór przyszedł do nas pasterz na krótką pogawędkę

Radek szczególnie się ucieszył, bo w końcu miał okazję trzymać w ręku coś dużego i twardego...:-)

A miejscówka na nocleg wyglądała tak:
trolik1 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem