Tego dnia wiedziałem, że nie dojedziemy do Czartoryska, Włodzimierca, Kostiuchnówki i nie zaśniemy nad pięknym Horyniem. Trzeba było szukać coś w zamian. Właśnie w takim momencie naszej narady na poboczu drogi zastał nas przjeżdżający ksiądz prawosławny. Troskliwie wypytywał, czy nam czego nie potrzeba cały czas nas błogosławiąc i ściskając. Bezbłędnie wskazał, gdzie za kilkanaście km możemy poszukać miejscówki nad czystą, leniwą rzeczką i gdzie zrobić zakupy. A zaplanowany Czartorysk- gniazdo rodowe znanego rodu możemy zobaczyć z daleka, będzie po drugiej stronie rzeki. Brzmiało dobrze
wit1.jpg
Najpierw sklep. Jest wszystko: woda, kwas, piwo itd.
Upajamy się miejscem. Kto był na wschodzie, ten wie, czym jest sklep dla okolicy. Same luzaki, w końcu jest sobotnie popołudnie!
Są i motocykliści. Majo jest w swoim żywiole: ma ochotę czymś się karnąć
majo1.jpg
majo2.jpg
majo3.jpg
ale trzeba się młodemu odwdzięczyć! Trójka wyraźnie wpadła mu w oko i jak sam mówił, nigdy takim mocnym sprzętem nie jeździł. Majo wie, co to dla takiego łebka może znaczyć i bez zastanowienia oddaje swoją Trójeczkę. Ciekawe, kto by jeszcze spróbował uczucia, jak zostajesz przy drodze i widzisz, jak nieznany typ mknie w siną dal… Za chwilę wraca, ale nie zwalnia i mknie w przeciwną siną dal. Długo go nie ma i na pocieszenie Majo spogląda na pozostawiony przez typa sprzęt, na którym być może odbędzie dalszą część wycieczki… Ale luz, jest sobotnie popołudnie i nigdzie już nie musimy się spieszyć
raid1.jpg
raid.jpg
raid3.jpg
Nie wiadomo, kto po przyjeździe chłopaka cieszył się bardziej? On, czy Majo? Jest ryzyko, jest zabawa. Wszyscy wkoło mają radochę!
To się musi odbyć na każdym takim wyjeździe!
Według opisu batiuszki odnajdujemy dogodny zjazd wśród łąk.
Miejscówka okazuje się pastwiskiem nad bezimienną rzeczką wpadającą do Styru. Przynajmniej można będzie się wykąpać
obóz.jpg