W 2007 roku przejechalem na samej Islandii 4500km.W sumie bylem wszedzie.No prawie wszedzie.Kilka miejsc musialem sobie odpuscic,z racji tego,ze jechalem sam.Najwiekszym problemem byly rzeki,a co z tym jest zwiazane ewentualna wywrotka lub utkniecie w jednej z nich.Teraz mielismy byc we dwojke,dlatego skoncentrowalismy sie w prawie 100% na jezdzie w terenie,opuszczajac jak tylko sie da asfaltowe drogi.Po paru podejsciach zdecydowalismy sie na taka trase:
W sumie mialo byc jakies 2600km po Islandii
Po dotarciu do Seydisfjördur naszym kierunkiem mialo byc poludnie.Jednak wszystko uzaleznialismy od prognoz pogody.