uhuhu, ale zapuściłem temat ... nic, może wena wróci, zdjęcia nadal są, i może coś jeszcze pamiętam.
dzień 3, Poniedziałek 10 maja
W nocy padało i wilgotne świeże powietrze wypędza mnie z namiotu przed 8:00. Generalnie pogoda zdeterminuje kierunek tego wyjazdu, bo początkowy plan żeby jechać wzdłuż Pirenejów na zachód, niweczy pogoda. Nad góry nasuwa się front i prognoza nie daje nadziei na nic poza deszczem przez następne kilka dni. Więc zamiast męczyć się w deszczu postanawiam uciekać na południe w kierunku Aaragoni. Rozpoczynam rytuał poranny, czyli co oddasz do środowiska to trzeba uzupełnić. Dęby piękne, zalew również. Zdaje się korzystają z wody do zasilania wodociągu, pewnie stąd zakaz kempingowania.
DSC00536.jpg_compressed.JPEG
IMG_2010.HEIC_compressed.jpg
Jak już napisałem wcześniej, nikt mnie nie przyciął. Za to dowiedziałem się 2a lata po tej wycieczce, że w Katalonii jest zakaz poruszania się po single trackach. Skończyło się bez mandatu ale warto wiedzieć. Policjanci poinformowali, że jak są dwa ślady to można jechać, jak jeden to nie.
DSC00543.jpg_compressed.jpg
Ruszam koło 9:00 i po pierwszych kilku km gubię śmieci o czym daje znać radośnie odbijająca się puszka po asfalcie. Kto doświadczył ten zna uczucie

Niby nic, ale człowiek zniechęcony. Dzień w większości spędzam na asfalcie, który jest dobrej jakości i mokry po nocnych opadach. Uciekam przed deszczem i jako, że plan się dopiero co zmienił po raz drugi, nie mam jakiś punktów, które chcę odwiedzić. Jak widzę tablicę wskazującą jakieś interesujące miejsce, to odbijam i oglądam. Tak natknąłem się na kilka klasztorów, z których większość wyglądały bardzo podobnie, o tak ...
DSC00545.jpg_compressed.jpg
DSC00553.jpg_compressed.JPEG
Z tego miejsca roztacza się piękny widok. W oddali majaczą szczyty Pirenejów, które nie będzie mi dane zobaczyć z bliska tym razem.
DSC00549.jpg_compressed.JPEG
W sumie dzień wypada bardzo średnio. Co chwilę deszcz, asfalty ... ble. Na asfalcie cięgi zbierają też opony. Tylna nowa, ale przedni TKC80 wyząbkował i trzęsie na asfalcie niemożliwie. Postanawiam poszukać opony. Pierwszy warsztat motocyklowy. Właściciel/pracownik nic nie mówi po angielsku. Na migi pokazuję mu przednią oponę, ale mówi i/lub pokazuje, że nie ma ale mam czekać. Idzie, dzwoni. Nowe tkc 80 jest ok 20 km w większym mieście, Manressa zdaje się. Wpisuje mi adres do nawigacji, miło. Po przyjeździe na miejsce robią gumę, płacę coś koło 100Euro razem z montażem. Nie tanio ale z drogi i powinno wystarczyć na cały wyjazd. Jak tylko wyjeżdżam z wulkanizacji, to temat przewodni tego dnia, deszcz daje o sobie znać. Leje jak z cebra, ale chyba pokrzepiony załatwieniem sprawy z oponą, wydaję się zadowolony

dalsza część dnia, nieudokumentowana zdjęciami, przepadła w czeluściach mojej pamięci.
IMG_2019.HEIC_compressed.JPEG