Pierwszy dzień za nami....
Na razie wszystko idzie zgodnie z planem

No może poza jednym: zostawiłem czapkę i rękawiczki w samochodzie na parkingu lotniskowym, więc przylot na Islandię w zimie bez tych akcesoriów to raczej skucha (szczególnie jak włosów mało na głowie

i temat zatokowy znany

). Więc pierwsza napotkana stacja benzynowa to zakup ww.
Wypożyczona Tesla Model Y spisuje się znakomicie. Samochód naładowany był do 100% plus bezpłatne ładowanie na ładowarkach Tesli oraz dostaliśmy RFID foby do lokalnych ładowarek Isorka i ON. Ma też założone zimowe opony z kolcami. Islandia nie jest dla tych co lubią szybko jeździć bo max prędkość (nawet na dwupasmówce) to 90 km/h.
W ogóle nie spodziewałem się takiej ilości elektryków na drogach (króluje Tesla Model Y), ale to nie dziwne bo energia elektryczna (zapewne ze źródeł geotermalnych) jest tu podobno bardzo tania.
W Keflaviku wylądowaliśmy ok 10:30 lokalnego czasu to jeszcze było ciemnawo

Ale pogodę mamy na razie super (tylko jakieś -3 i bezchmurnie / słonecznie).
Dzisiaj jedynym punktem programu ze względu na wczesny lot, zmęczenie, odbieranie samochodu itp był stop i odwiedzenie gorących źródeł Reykjadalur (jakieś 4km marszu od parkingu) i po drodze do nich przystanek przy małym wodospadzie Djúpagilsfoss. Oczywiście nie omieszkałem skorzystać z okazji kąpieli w gorących źródłach, choć wyjście z wody na mroźny podest gdzie człowiek wskakuje w ciuchy na otwartej przestrzeni to nic przyjemnego

Śpimy dzisiaj w Selfoss i jutro dalszy ciąg...