Aktualizacja ode mnie:
- walczyłem z tematem od grudnia do połowy-końca lutego. Coś tam mi czasem płynęło i rano zawsze coś czułem - ale nie było tragedii i zapaleń ucha, itp. Od tamtej pory (od początku marca) się uspokoiło, a teraz to już w ogóle nic się nie dzieje.
- ciekawostka, byłem nawet w Karkonoszach 2 tygodnie temu i łaziłem przy totalnej piździawie, deszczośniegu padającym poziomo, itd. i nic. (dla porządku po chodzeniu była sauna
)
- miałem stwierdzony refluks (podobno) ale moim zdaniem to nie to. Jak wspominałem większość ludzi to ma.
Co mi pomaga, żeby sytuacja była przynajmniej pod kontrolą:
- czapka jak jest poniżej 10 stopni (dzięki)
- spanie na wyższej poduszce (gratis jest dla mnie wygodniej w ten sposób).
- zamiast naświetlania lampą jak pisał Matjas (bo ogólnie chodzi o rozgrzanie zatok, żeby upłynnić wydzielinę) można użyć takich fajnych woreczków żelowych do okładów. Kosztuje to kilka/naście zł w aptece i można to albo ochłodzić, albo nagrzać i trzyma temp. Polecam na okłady.
- jak się coś zaczyna robię 1-2x dziennie inhalacje solą fizjologiczną (najczęściej 0,9 a czasem 3,0 jak jest dużo gorzej). U mnie to utrzymuje temat pod kontrolą. Uwaga, nie robić przed spaniem.
- sauna jak ktoś ma możliwość.
Zalecenia tzw. ogólne:
- dobrze dbać o siebie, dobrze się odżywiać. (Ja np. nadal jem dużo nabiału i nic.)
- wysypiać się
- kondycja fizyczna - zacząłem zimą chodzić na siłkę 2x w tygodniu i to też ma efekt.
Podsumowując, temat na obecny czas przycichł i mam nadzieję że tak zostanie. Ostatecznie nie mam pojęcia co było przyczyną. Ja obstawiam ogólne przemęczenie, moja Pani Doktor smarkające dzieci.
Może komuś pomoże. Zdrowia.