Dzień 9
I tak dojechałem na koniec wyznaczonej trasy - jestem w Tennessee i małe sukcesy trzeba nagradzać.
nagroda.jpg
Od jutra trzeba będzie mi szukać przygody. Zapowiada się dobrze, mam parę cynków od lokalnych bikerów, gdzie się wybrać. Prawie się pokłócili, która trasa jest lepsza: Dragon Tail czy Snake. Jedna i druga to asfaltowe szaleństwo, gdzie na krótkim odcinku są setki zakrętów i bary z zaparkowanymi przed nimi motocyklami i autami sportowymi. Każdy chce się sprawdzić. Przejechałem dziś połowę Snake, bo był mi po drodze na kemping i powiem, że ma to klimat, ale lepsze winkle mijałem w górach - węższe, ale lepsze.
dji_fly_20240519_184032_0066_1716163418964_photo.jpg
Co do trasy dziś, ukłony dla osoby wyznaczającej - pięknie, kręto i górzyście. Niech zdjęcia mówią same za siebie.
Krowy galopem.jpgtrasa z gory.jpg
IMG_2387.jpgIMG_2390.jpg
IMG_2394.jpgtapeta.jpg
Ciekawostka - pierwszy raz jechałem przez las rododendronów. Moja mama by chyba nie wytrzymała, jakie one są wielkie, a ona swoje krzaki tak pielęgnuje i nic nie rosną.
IMG_2389.jpg
Przeżyłem dziś również moment z kategorii "jedyny w życiu" - na drodze myślałem, że są to liście, ale gdzie liście wiosną? Jak podjechałem, to setki, tysiące żółtych dużych motyli się wzniosło - magia. Wierzcie lub nie, czekałem, żeby wróciły, ale przestraszyłem je.
dji_fly_20240519_195812_0070_1716163418753_photo.jpgdji_fly_20240519_200100_0074_1716163379443_photo.jpg
dji_fly_20240519_200106_0075_1716163379157_photo.jpgIMG_2420.jpg
A to kemping - powiedzmy sobie, jest pięknie i są prysznice z ciepłą wodą, a w oddali słychać, jak męski testosteron wybrzmiewa w upalanych tłumikach na tamie, która to przyczyniła się do tego małego cudu na ziemi.