Taaaaak!!! Dalej już się nie da 😀😀😀
Próbuję to wszystko poukładać sobie w głowie. Może potrzebuję jeszcze kilka chwil. Teraz po prostu pozwalam sobie na bycie w tej magii podróżowania. Ten “stan bycia w podróży” sam w sobie jest magią, czymś jedynym i niepowtarzalnym.
Teraz zazdroszczę poetom. Taki tekst na przykład: “Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu”. Jak on to wymyślił? Nie było wtedy GPT. Dobry był skubany. Albo tacy filozofowie: “Per aspera ad astra”. I pozamiatane.
I co ja teraz mam wykombinować? Z takiego bla, bla, bla psychologicznego to bym coś jeszcze wykombinował, ale nie o to chodzi.
Może tak najprościej. Wrócę do wątku, który kiedyś był już tu grany. “Pierwiastek życia”. Można codziennie jeść obiad nie czując jego smaku. Można spotykać ludzi i mijać się z nimi “To co? Zdzwonimy się”. Można przejść przez życie odliczając dni, czekając na następne rocznice, święta, urlopy.
A może tak być, że obiad, spotkani ludzie, rocznice, święta, urlopy mają swoje aromaty i kolory. Cieszą i są wartością tak po prostu. Wzbogacają nas wszystkich. “Pierwiastek życia”.
O to chodzi w tym “stanie bycia w podróży”. Mam poczucie, że każdy dzień był wypełniony takimi przeżyciami.
Jak żyć jak wrócę? Właśnie tak. Aromaty I kolory są obok. Wszędzie dookoła. Wystarczy na chwilę przystanąć.
__________________
http://myaforadventure.blogspot.com/
|