Dzień 13
Uwaga, będę się powtarzał - trasa widokowa z dużą ilością winkli. Jako że zbliża się długi weekend – poniedziałek mamy tu wolny – na trasie jest dużo motorów.
mlyn.jpgtraska.jpg
winkiel.jpgmoto.jpg
Na jednym z punktów widokowych spotkałem chłopaków na chopperkach, którzy jadą odwiedzić kumpli, co nie mogą się wyrwać na weekend. Standardowa gatka: skąd, dokąd, a że to tak sam, a że brudny, a może chce piwko... No to wiem, że postój będzie dłuższy. Rozkładamy się na trawce, chłopaki wyciągają z lodóweczki przyczepionej do HD RoadKinga po jednym zimnym i nie zwracając uwagi na niekończące się pagórki, oglądamy każdą śrubkę na motocyklach. Ja się wreszcie dowiaduję, co znaczą te dzwonki przyczepione do misek olejowych. Jeden chłopak tłumaczył, dlaczego nie wierzy w przedni hamulec – i faktycznie usunął go ze swojego. Potem widzę, że chłopaki mają ochotę na szutry i po chwili, jak zaproponowałem, żeby się przymierzyli, każdy po kolei zabrał Osła na przejażdżkę. Żebym tylko miał aparat przy sobie, żeby uchwycić te uśmiechy, kiedy wracali – są nasi, będą z nich ludzie ADV
motorki.jpgHD.jpg
selfie.jpg
Wczoraj, dojeżdżając na kemping, wypatrzyłem browar z dużą grupą ludzi w ogródku. Szybkie zaklepanie miejsca na trawce pod wigwam i nawrotka na piwko

Przed barem GS ubrany w cały katalog Touratecha i wyczyszczony jak na paradę. Właściciel w pełnym kombinezonie, a pod spodem krawat – okazało się, że był na ceremonii. Trochę to wyjaśnia, ale śmiejemy się z tego, jak wyglądamy stojąc jeden przy drugim.
piwo.jpg
Wracając na kemping, zastałem zamknięte rogatki i zacząłem liczyć wagony – doszedłem do 200 i 3 lokomotywy, zanim sobie odpuściłem.. 30 minut stałem.
Dziś chyba kończę jazdę bocznymi drogami. Zrobiłem 300 mil, a jutro lecę do Connecticut – zapomniałem, że kupiłem bilety na musical w sobotę.
Zapowiadają 34°C w cieniu, więc będzie ciekawie.
Dzień 14
Powrót z dwoma krótkimi postojami na tankowanie – 400 mil w słońcu na ekspresówkach. Można powiedzieć, że nuda, gdyby nie panorama NYC widoczna z I-95.
Całość trasy wyniosła 3000 mil z groszkiem, albo jak kto woli, 5000 km bez groszka.
mapa final.jpg
Już rozpakowany, z listą serwisową w ręku - uzbierało się tego trochę.
Podziękowania
Pisałem to w większości dla siebie. Wspomnienia z drogi to część moich dzienników z wyprawy. Dwa tygodnie spędzone samotnie, z głową w kasku, dają chwilę na refleksję.
Chciałem podziękować tym, którzy zaglądali tutaj. Nie powiem, czułem się, jakbym miał towarzysza w drodze. Dziękuję i do usłyszenia!
IMG_2559.jpg