Cytat:
Napisał rrolek
Kiedyś były takie Michały S12XC. Bardzo trwałe. Wtedy od asfaltu trzymałem się z daleka, tylko teren w tym 5 dni e Rumunii i 4 na Ukrainie.
Co do cytowanych przewag:
- na wadze szpeju nic chyba nie ugrałeś
- w górach w nocy nigdy nie złapałem kapcia w nocy, bo nocą w offie boję się jeździć.
A tak na marginesie to dużo zależy od stylu jazdy. Jeśli napierd.lasz śmiało na krechę jak leci to łatwo przyszczczypać dętkę na ciśnieniu poniżej 1 bar. Jak wybieracz między kamulami, tu dodasz by odciążyć przód, tam odejmiesz żeby tył wszedł na próg gładko to zwykle nic się nie dzieje nawet jak masz 0,5/0,3 bara. Sprawdzone. Tyle, że gonisz wtedy nieco wolniej. Tak wiem czas to time.
|
Urwałem tyle co waga dwóch dętek, dużego klucza do kół, dwóch łyżek i pompki. Do tego nie muszę się zastanawiać gdzie to zamocować na czterysecie. Niestety wiele razy się zdarzało , że noc zastała nawet w górach.
Dla mnie mussy to więcej zalet niż wad, mowa oczywiście o hard enduro.
Kiedyś na UA złapałem gwoździa w górach i padł mi kompresorek, ale głupi ma szczęście. Ni stąd ni zowąd, pojawił się lokalny rolnik z dużą ręczną pompką

Podsumowując: w czterysecie dalej zostaję przy musach.