Po
MABDR nie dotknąłem Osła nawet na chwilę – praca, miesięczny pobyt w Europie, wspinaczka… no czasu nie było. Ale jak to mówią, głód przychodzi w miarę jedzenia, więc po kilku rozmowach z szefem wiedziałem, że nie będzie szans na przesunięcie urlopu na wrzesień. Mam więc 2 tygodnie w sierpniu i pomysł w głowie – Nowa Fundlandia! A nuż uda się wypatrzyć wieloryba albo górę lodową? Czemu nie!
Do wyjazdu zostały 4 dni, a moto... rozebrane. Po ostatniej wyprawie lista napraw: czujnik przedniego hamulca (kto to wymyślił, żeby złącze było pod bakiem?), nakrętka metryczna o niskim profilu do klamki (zadanie bojowe w USA), wymiana klocków i opon.
mapa.jpg
Plan na szybko, palcem po mapie: dojazd około 1500 km – dwa dni, noc na promie, 11 dni na wyspie, żeby objechać, co się da i nacieszyć oczy. To będzie jakieś 2000 km, 50/50 szutry i asfalt – tak żeby było miło i ADV. Powrót? Noc i dzień na promie, a potem może zahaczę o Nową Szkocję. 2-3 dni później powinienem być w domu.
Stan na dziś:
- Czujnik wymieniony.
- Nakrętkę znalazłem, taka jak na zdjęciu – pasuje, pewnie też do kół od dużego fiata, ale z trytytką będzie trzymać.
- Klocki pewnie by dały radę, ale co tam, niech będzie nowa para.
- Nowe okucie dla Osła już jest, ale z przedniego koła ulatuje powietrze przez szprychy. Uszczelniacze wymienione, ale dalej leci… W drodze kolejne, może lepsze. Jak coś, to dętkę włożymy i będzie git.
naprawa.jpg
Jak ktoś był na Nowej Fundlandii albo widział na National Geographic jakieś miejsce warte uwagi, to niech pisze! Jak czas i internet pozwolą, będę starał się pisać na bieżąco i dzielić wrażeniami z trasy.