Przejrzałem tylni zawias dziś po robocie. Nikt tego jeszcze w tym motorku po opuszczeniu fabryki nie robił.
Generalnie tragedii nie ma, owszem smaru jak na lekarstwo ale był. Żadnego błota czy wody w środku.
Jedyna lipa to złuszczone pokrycie galwaniczne na osi krótkiego wahaczyka łączącego ramę z kością kiwaka. Całość ubytku to 0.01-0.02 (kwestia dokładności mikrometru). Materiał pod spodem jednak co najwyżej ulepszony. Jak jutro nie kupię to złoże na tym trupie i będę latał aż kupię sworzeń i będzie chwilka. Wyjąć to i zrobić to może godzina roboty. Docelowo nie wiem czy lepiej nie dorobić z hartowanego powierzchowo pręta.
Dla mnie kompletne debilna też koncepcja łożysk tylnego koła bezpośrednio na osi. Długo to nie pociągnie, już są minimalne wyklejania.
Btw Artek, jak tam konsumpcja oliwy po docieraniu?
__________________
Są jeszcze piękne zadupia na tym świecie.
|