ulanów.jpg
Jechałem do Ulanowa na pogrzeb autora pomnika Rzeź Wołyńska, a zastałem wydarzenie patriotyczno-wspominkowe Rodziny Pityńskich, Krupów i innych z podziemia czynnie walczącego o Polskę. Poraziła mnie historia miasteczka i najbliższej okolicy. Zgodnie z hasłami towarzyszącymi Andrzejowi Pityńskiemu w ostatniej drodze,
TAM BYŁA POLSKA! i
JESZCZE POLSKA NIE ZGINĘŁA!
Dla mnie, romantyka, to wydarzenie w którym wspominano pochodzenie, osiągnięcia Mistrza te materialne i te promujące na cały świat jego małą i wielką Ojczyznę, powinno być wydarzeniem narodowym, ogólnopolskim ku pokrzepieniu serc! Jego skala porażała, niestety zostało zamilczane wpisując się w los Żołnierzy Wyklętych.
kościółek.jpg
Pityńskiego żegnały same lokalne społeczności i ludzie dobrej woli z różnych zakątków Polski. Tzw „warszawę” reprezentował jedynie IPN, wszak tytuł Kustosza Pamięci nadany Pityńskiemu tuż przed śmiercią zobowiązywał. A order Orła Białego nie zobowiązywał prezydenta?
Po płomiennym kazaniu na odsłonięciu pomnika w Domostawie, ksiądz Moskal uczestniczył z kneblem od biskupa zabraniającym jakiejkolwiek wypowiedzi.
lis.jpg
woj.jpg
rk.jpg
sztandar.jpg
A gdzie reprezentanci Ofiar Wołynia, w których intencji powstało ostatnie dzieło?
Dług wdzięczności spłacał Rajd Katyński i Józef Bernacki ze sztandarem HUTY PIENIACKIEJ.
kość.jpg
stow.jpg
Pożegnalne wystąpienia rodziny odsłaniały postać artysty i jego trudną drogę. Po pogrzebie tzw. kuluary dopowiadały niewypowiedziane.
Losy matki Andrzeja Pityńskiego poznałem z dawnej książki Dziewczyny Wyklęte. Jej pierwszy rozdział opowiada o PEREŁCE- łączniczce AK z Kuryłówki nad Sanem. Wtenczas dwudziestolatka, ranna w czasie jednej największych bitew z NKWD i wieziona furmanką do polowego szpitala spowiadała się księdzu szepcząc, że jeszcze nie chce umierać, że marzy o mężu, marzy o dzieciach…
Nie mogła wiedzieć, że leżący na tej samej furmance ciężko ranny, nieprzytomny partyzant, niedługo będzie jej mężem i kiedyś ojcem jej dzieci. To z tej tęsknoty o wolności, marzeniu o zwyczajnym życiu i wrażliwej kobiecości wziął się syn Andrzej.
Od ojca nauczył się być obowiązkowym i zapobiegliwym w walce o swoje prawo do wyrażania wolności.
Ukraińskie bestialstwo poznał z opowieści rodziców, którzy będąc w AK w oddziele Wołyniaka, uczestniczyli w odpieraniu ataku na Kuryłówkę i szczególnie dom jego dziadków- rodziców matki- Krupów.
wyklęty, Michał.jpg
To Michał Krupa wyklęty Pułkownik- brat matki był wyklętym-niezłomnym w walce od początku wojny aż do 1959, po tym, jak zabił w odwecie jednego z Ukraińców biorących udział w napadzie na swój dom rodzinny w Kuryłówce. Losy okolicznych, bandyckich Ukraińców i późniejszej służby bezpieki były ze sobą splecione, wszak nie wszyscy zostali przywiezieni z Moskwy.
Te historie przemocy- donosów i wieloletniego więzienia, pobić, podpaleń w całej rodzinie Pityńskich ciągnęły się do lat siedemdziesiątych, łącznie z próbą zabójstwa samego Andrzeja Pityńskiego już w USA.
Wujowi, Michałowi Krupie Pityński wykonał nagrobną tablicę
tablica krupie.jpg
podpis.jpg
Wizerunki ojca, wuja i innych znanych mu niezłomnych partyzantów zapisał dla historii w swoich rzeźbach
partyzanci0.jpg
partyzanci.jpg
partyzanci2.jpg
Nie będę tu wymieniał jego rzeźb, bo najważniejsze są dla mnie te, które sam odnalazłem, czego i Wam życzę
Wielu uczestników pogrzebu uroczystość zakończyło w Domostawie
pomnik.jpg
pomnik1`.jpg
podpis2.jpg
To odsłonięcie tego pomnika po czterech latach od śmierci artysty umożliwiało wypełnienie testamentu i pochowanie jego prochów w rodzinnej ziemi.
JESZCZE POLSKA NIE ZGINĘŁA!
To wspólne hasło i z Ulanowa i z Domostawy.
Tak wygląda upamiętnienie, które niebawem znajdzie się na grobie Mistrza Pityńskiego
emb.jpg