I o to chodzi
Wyszedłem sobie na krótki spacer w Elazig. Jakoś tak się złożyło, że nasza miejscówka jest tuż przy meczecie. Jesteśmy na bieżąco z godzinami modłów. Muezin bardzo dba o to swoim śpiewem. Teraz to już leci z taśmy. Kiedyś wdrapywał się na minaret pięć razy na dobę i oprócz donośnego głosu musiał mieś jeszcze ważna była jeszcze kondycja. A tymczasem nadszedł czas technologii i zmienił wszystko. Aczkolwiek myślę sobie, że w innych krajach może być jeszcze po staremu. Może w Afganistanie?
I tak sobie wędrowałem przez to miasto. Klasyka w Turcji i pewnie nie tylko tu to herbaciarnie. Miejsce spotkań i rozmów towarzyskich. Przy herbacie. "Można się bawić?". 🙂 No to się też przyłączyłem do tej zabawy. "Herbata raz, poproszę". A co mi tam. Jak szaleć to szaleć. "Z cukrem". Będzie na grubo. I rzeczywiście. Zabawa się rozkręciła. Sąsiedzi zaczęli zagadywać klasyką: "Skąd, dokąd, Fenerbahçe czy Galatasaray, jak Ci się podoba w Turcji?". Podoba mi się. Właśnie w takich miejscach i klimacie. Nawet jeśli dogadać się jest trudno to i tak czuje się życzliwość ludzi. Podobno karma wraca. 🙂 🙂 Taki żarcik. Wiadomo, że to nie o mnie.\
Było miło. Czas już był na mnie. Poproszę o rachunek. "Oj nie! Jesteś naszym gościem". Jeszcze moment walczyłem, ale to był daremny trud. Zostawiłem tylko napiwek chłopakom od herbaty.
Poszliśmy jeszcze wcześniej do knajpy z chłopakami. Nareszcie jest normalnie. Lokalna kuchnia. Lokalne ceny. Lokalni ludzie. Wszystko smakuje lokalnie i dobrze. Właściciel baru uśmiechnięty. Nikt nic nie rozumie. To nic. Ręce, miny i naśladownictwo idzie w ruch. Polacy za granicą. "Co to jest? Patrz mi na usta. Czy to muuuuuu? Nie? Acha beeeee.". Wszystko jasne. Już wiemy co nas zaserwuje Inga. Yyy...nie Inaga. Szef baru. I to było bardzo pycha.
Kwintesencja
__________________
http://myaforadventure.blogspot.com/
|