Ci Panowie ze stolikiem
Rano klasyka. Zbieramy się. Trochę dłużej niż potrzeba -

Taki we mnie się odzywa "terror-KO". Skoro tak, to jest czas na turecką kawę.
Pił ktoś? To taki mazut w małej filiżance. Bardzo aromatyczna i dobra. Oj bardzo! Ja chyba jestem od niej uzależniony. Zapytałem na ulicy, czy ktoś ma taką? Jeden Pan nie miał, ale zaprowadził mnie do kogoś kto może ma. Nie miał, ale powiedział, że zaprowadzi mnie do kogoś kto ma. Ten też nie miał, ale...W końcu jest inny Pan i rzeczywiście kawę miał. Tylko, że trochę z dala od motocykli. Został tam kask, kurtka i chyba kluczyki. Zapytałem czy przyniesie mi tam kawę, Było ok. Coś wspomniał o Nescafe. A może mi się przesłyszało. Mówię: "Chcę turecką. Taka klasyczną". Była też. Pytam się o rachunek a tymczasem odzywa się jakiś człowiek, którego przedtem nie zauważyłem. Szef mówi, że nic nie płacę. Jak to? Niewidzialny człowiek stwierdził, że zapłaci za mnie. Zrobiłem minę jak znak zapytania. Chodzi o to, że upomniałem się o kawę turecką. I to mu się na tyle spodobało, żeby mi ja sprezentować.
No po prostu przemiłe to jest. Ciekawe. Jakbym dostał mandat i upierał się, że ma być w klasycznej tureckiej lirze, czy policjant by powiedział: "Spoks, ja zapłacę".
Poszedłem sobie do motka. Coś tam robię i za kilkanaście minut pojawia się Pan z dwiema filiżankami na tacy. To dla nas. Pięknie. Postawiliśmy kawy na chodniku, bo nie było innej opcji. Zobaczyli to Panowie z restauracji obok. I właśnie Ci Panowie pojawili sie ze stolikiem. Toć się nie godzi, żeby taka przednia kawa stała na chodniku. No bosko jest po prostu.
I jak tu nie wierzyć w ludzką życzliwość.
Ostatecznie wylądowaliśmy dzisiaj w Gevas. I co? I nic. Do baru na żarcie ruszyliśmy.
Oj miło!