Jest banan 😊
Ruszyliśmy z Urumia w stronę Morza Kaspijskiego. Tam nas jeszcze nie było. Ale to był strzał. Szczególnie odcinek z Zandjean do Manjil. Taka trasa Transfogarska połączona z Transalpiną razy czterdzieści. Piękne góry i widoki. Pogoda fantastyczna na moto. Słońce i jakieś 20 stopni. Najlepsze co może być. I te agrafki i winkle. Non stop. Genialna jazda.
Po drodze zatrzymali się lokalesi i nam po swojemu różne rzeczy opowiadają. Chyba nawet chcieli nas do siebie zaprosić.
Dojechaliśmy do Manjil i tu pierwsza niespodzianka. Hotel. Miał być i go nie było. Zaczęło wiać i zanosiło się na burzę. A wiało na poważnie. Moto znosiło od lewej do prawej byłem bardzo czujny zwłaszcza kiedy obok pojawiała się ciężarówka. Tutaj ścinanie zakrętów czy wjazd na przeciwny pas to normalka. Nikt się nie przejmuje. Zalazłem coś w innym miejscu. Zaczęło padać i zrobiło się ciemno. Oj, jak ja tego nie lubię. Jechałem za światłami ciężarówki przede mną. Nie było tu wymalowanych pasów a czarny asfalt zlewał się z ciemnościami. I dojechaliśmy do hotelu. Tylko, że…hotelu nie ma. I oczywiście na Irańczyków można liczyć. Od razu ruszyli z pomysłami i poszukiwaniami jakiejś opcji. Pół godziny później byliśmy już na miejscu.
Niestety. Nie ma szansy, żeby z zewnątrz wypatrzy nazwę „Hotel”. Piszą po swojemu i niestety. No nie ma jak i już.
I nastał wieczór. Allek nie widzi co tam porabiają wierni. Korek o tym wie. Jakby Lucjan wkroczył na świętą ziemię. Zaczęło się tropienie. Już pisałem o kontrsystemach. Tutaj, jak za komuny. W domach ludzie pędzą. Po prostu. Nie wiem z czego, natomiast wystarczy pójść na bazarek i chwilę sobie postać. Raczej młodzi, sami podejdą i zapytają, czy może jesteś podróżniku spragniony? Piszę tak ogólnie, bo jeszcze tu jestem kilka dni. I nie wiadomo, kto to będzie czytał z tutejszych.
I znowu, odnośnie przyciągania i przeznaczenia. Na mnie tylko popatrzyli. Przyszedł Korek. I wszystko jasne. Ale…odmówił im. Tak. Też spojrzałem na niego zdziwiony. W oczach tylko

?
Korek: „Zanim tu „przyszłem, bo miałem blisko”, już załatwiłem.”
No miszcz przecież.